Chrzanowska Alla Alicja Załęski Andrzej - Tarot a zdrowie [fragmenty], tarot
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Alla Alicja Chrzanowska
Andrzej Piotr Załęski
Alla Alicja Chrzanowska, Andrzej Piotr Załęski
seria: Tajniki Tarota
wydawca: Ars Scripti-2
rok wydania: 2004, wydanie: I,
wymiary: 16,5x12,5, oprawa: miękka,
liczba stron: 160, ISBN: 83-920498-4-5
Spis treści
Wstęp
1. Karty Tarota a naturalne metody leczenia
2. Wielkie Arkana a zdrowie
3. Małe Arkana a zdrowie
3.1. Buławy
3.2. Kielichy
3.3. Miecze
3.4. Denary
3.5. Karty dworskie
4. Charakterystyczne połączenia kart
4.1. Diagnostyka
4.2. Terapia
4.3. Rekonwalescencja
5. Diety w kartach Tarota
6. Rozkłady dotyczące zdrowia
6.1. Krzyż
6.2. Zdrowie
6.3. Piętnaście kart
6.4. Trójkąt Plutona
6.5. Operacja
6.6. Blokady
6.7. Mój organizm
6.8. Dieta
6.9. Witalność
6.10. Kuracja
6.11. Rozkład medyczny
Zakończenie
Bibliografia
Wstęp
Karty Tarota są dokładnie takie, jak życie – odwzorowują wszystko, co spotka człowieka. Pokazują rzeczy małe i rzeczy wielkie zgodnie z nazwami swoich dwóch podstawowych grup – Arkana Wielkie i Arkana Małe. Nie ma sfery życia, o którą nie można byłoby zapytać kart. Wiele lat mojej pracy z kartami na różnym poziomie ich interpretacji dobitnie to potwierdza.
Spektrum tematów i spraw, które interesują ludzi przychodzących do tarocistów jest wyjątkowo szerokie. W ostatnich latach wyraźnie dało się jednak zauważyć zwiększenie liczby pytań dotyczących zdrowia. To skłoniło mnie do napisania tej książki, w nadziei, że będzie ona pomocą zarówno dla profesjonalnych tarocistów w ich pracy, jak i dla amatorów, którzy chcą zasięgnąć informacji przy pomocy tej wyjątkowej talii kart dotyczących ich stanu zdrowia, skuteczności zastosowanej terapii czy sposobu przyspieszenia rekonwalescencji.
Oczywiście karty Tarota nie zastąpią wizyty u lekarza i poddania się zaordynowanej przez niego terapii. Mogą natomiast pomóc w diagnozie, szczególnie w przypadku chorób o niejasnej etiologii, cywilizacyjnych, uwarunkowanych genetycznie (karmicznych) i przewlekłych. Odpowiednio dobrany rozkład pomoże ustalić źródło choroby, jej ognisko (chory narząd lub układ) oraz podpowiedzieć rodzaj terapii, jak też ocenić jej skuteczność.
Tarot możemy również wykorzystać do oceny postępów w leczeniu i rekonwalescencji, w dobraniu najlepszego momentu na zabieg lub operację. Pomoże on również określić, czy prowadzący chorego lekarz jest odpowiednim dla niego lub czy zaordynowany przez niego lek będzie tym, który zadziała najskuteczniej. Jeszcze inną sferą, w której możemy wykorzystywać karty jest dobór odpowiedniej dla danej osoby diety oraz zabiegów wspomagających leczenie bądź rekonwalescencję. Można też dzięki nim określić, czy daną terapię można łączyć z inną, czy nie, na przykład medycynę konwencjonalną z seansami bioenergoterapii, Reiki z masażem lub homeopatię z zabiegiem operacyjnym.
Nikogo nigdy nie namawiałam, ani nie zachęcałam do rozkładania kart w odniesieniu do zagadnień związanych ze zdrowiem, nikogo też same karty nie uzdrowiły, ale mam w swojej praktyce sporo przypadków, gdy klient, usłuchawszy ich rady, poszedł do lekarza i okazywało się, że dzięki temu proces chorobowy został wychwycony na samym początku, a co za tym idzie leczenie trwało krótko, nie wymagało uciążliwej terapii i następował pełny powrót do zdrowia. Zdarzały się nawet takie przypadki, gdy wystarczała zmiana trybu życia, diety, warunków klimatycznych, by dolegliwość w ogóle nie wystąpiła.
Wręcz sztandarowym przykładem takiej sytuacji jest przypadek pani Wandy. Swego czasu przyszła ona do mnie na karty i chciała, abym zrobiła jej prognozę na najbliższy rok. Wśród wielu innych informacji pojawiła się też związana ze zdrowiem – istniało duże prawdopodobieństwo wystąpienia dolegliwości związanych z nerkami, a konkretnie mógł się w nich pojawić piasek, a nawet kamienie.
Poradziłam swojej klientce, aby udała się do specjalisty i zastosowała do jego rad, gdyż odpowiednia profilaktyka mogła nie dopuścić do wystąpienia choroby. Po roku pani Wanda zadzwoniła, aby umówić się na kolejną sesję Tarota. Byłam ciekawa, na ile zrealizowała się jej prognoza za ubiegły rok. Spytałam:
– Czy zrealizowało się to, co prognozowałam pani na ubiegły rok?
– O tak! Wszystko się sprawdziło, oprócz jednej rzeczy.
– A co się nie sprawdziło? – zapytałam z zaciekawieniem.
– Mówiła pani, że mogę mieć problemy z nerkami, ale nic takiego nie miało miejsca.
Pamiętając, że sugerowałam jej wizytę u specjalisty, zaczęłam dokładnie dociekać jak ta sprawa wyglądała.
– A czy była pani u lekarza?
– No oczywiście! Kto by zignorował taką informację!
– I co powiedział lekarz?
– Stwierdził, że na razie jest wszystko w porządku, ale przeprowadzone badania wskazują na pewną skłonność do tworzenia się piasku w nerkach, kazał zmodyfikować dietę, pić dużo płynów i przepisał lekarstwa, które przyjmowałam regularnie. Myślę, że dzięki temu problem, jak na razie, nie wystąpił.
– I oby tak było dalej – podsumowałam.
Tak więc korzystając z kart Tarota, można (i to jest ich największa zaleta w tej dziedzinie) uniknąć chorób i wzmocnić stan zdrowia.
Pracując w tej sferze z kartami Tarota należy jednak pamiętać o jednej rzeczy: nigdy, ale to nigdy nie wolno mówić klientowi o śmierci! Jest to naganne z każdego punktu widzenia, zarówno od strony etyki ezoterycznej, jak i zwykłej, ludzkiej. Tym bardziej, że o tym decyduje Bóg, a i on ma prawo zmienić zdanie.
Historia ezoteryki zna takie przypadki, gdy wielki grzesznik miał umrzeć, lecz dostał jeszcze jedną szansę, by naprawić swoje grzechy, jak i takie, gdy prawdziwie Oświecony został przed swoim czasem zabrany z tej Ziemi, gdyż Bóg uznał, że dość już zrobił dla innych. Nie piszę tych słów w odniesieniu do abstrakcyjnych pojęć.
Choć przyjęłam ponad 15 000 osób, nigdy nikomu nie przepowiedziałam śmierci, gdyż z założenia tego nie robię (nawet jeśli jakiś „nawiedzony” klient mnie o to prosi), za to pracowałam z kilkudziesięcioma „umarłymi”, to znaczy z takimi osobami, którym ktoś inny „przepowiedział” śmierć, a oni żyli (ot, jacy nieposłuszni – wzięli i nie umarli) i uwierz mi drogi Czytelniku, nigdy nie była to łatwa praca.
Niech więc ta książka posłuży Ci Czytelniku do pomagania ludziom w powrocie do zdrowia lub do jego zachowania, gdyż bez dobrego samopoczucia, bez sił witalnych trudno być szczęśliwym i zadowolonym z życia. Jeśli natomiast szukasz w tej książce informacji, jak z kart wyczytać śmierć, odłóż ją. Takich informacji z całą pewnością tu nie znajdziesz.
I jeszcze jedna uwaga. W stosunku do moich poprzednich książek Czytelnik może znaleźć tu pewne różnice. Nie jest to pomyłka. Zawarte w tej pozycji informacje pochodzą wyłącznie z mojej wieloletniej praktyki, a ona ma to do siebie, że najlepiej weryfikuje wszelkie teorie. Tak więc każda z opisanych przeze mnie kart i każdy ich układ przynajmniej kilkakrotnie wystąpił w rozkładach u konkretnych osób, zanim zdecydowałam się zamieścić go w tej książce.
Podkreślam, że wizyta u tarocisty może wspomóc leczenie, ale nigdy nie zastępuje wizyty u lekarza, ani nie zwalnia od zastosowania się do zaordynowanej przez niego terapii.
1. Karty Tarota a naturalne metody leczenia
Część historii ludzkości stanowią dzieje różnych metod leczniczych, które powstawały i rozwijały się w wielu miejscach świata, cieszyły się powszechnym uznaniem lub też były zwalczane. Wiek XX dał niespotykany w dziejach rozwój medycyny naukowej, spychając inne systemy lecznicze na margines. Tym niemniej nie znaczy to, że niczego wartościowego poza oficjalną medycyną nie ma.
Medycyna naturalna, nazywana też alternatywną, jest o wiele starsza od obecnie nam panującej i to właśnie na jej fundamentach budowała się współczesna wiedza i praktyka lekarska. Niestety, wielu specjalistów różnych dziedzin naturoterapii oraz lekarzy wypowiada się krytycznie, a nieraz pogardliwie o innych metodach, odsądzając się od czci i wiary nawzajem. Stwarza to atmosferę rywalizacji, wrogości, i chęci udowodnienia własnych racji, a także przekonania o tym wszystkich.
Cóż jednak może zrobić zwykły człowiek w tym natłoku sprzecznych ze sobą doniesień, oświadczeń czy też nowych odkryć, które najczęściej szybko okazują się nieistotne? Wobec braku wiedzy pozostaje mu najczęściej wiara i nadzieja, że wybrana przez niego metoda mu pomoże. Tymczasem problem nie leży w sferze ideologii czy doktryny, a nawet wiary, lecz zupełnie gdzie indziej.
Współczesny człowiek nie ma czasu, a często też i ochoty na refleksję nad własnym życiem i zdrowiem. Stara się cześć kłopotów „zepchnąć” na przykład na lekarzy. Mówi on tak: „Jestem chory, więc leczcie mnie, bo ja mam dużo ważniejsze sprawy na głowie”. Tak oto dochodzimy do punktu, gdzie obiecujący zdrowie lekarz dowolnej medycyny lub nabieracz jest gratyfikowany pieniędzmi i jeśli jeszcze pacjent odczuje choćby krótkotrwałe polepszenie, a najlepiej szybkie, to wszyscy są zadowoleni i interes kwitnie. Pojawia się przekonanie, że skuteczność leczenia zależy od fachowca i kwoty wydanych pieniędzy.
Ten pogląd niestety stale się utrwala, jako że wszyscy uczestnicy procesu leczenia, to jest pacjenci i lekarze są poddani presji konsumpcyjnego modelu dzisiejszych społeczeństw. Choć każdy z nas wie doskonale, że zdrowia nie można kupić za żadne pieniądze, ani u kogoś „załatwić”, to jednak postępujemy tak, jakbyśmy o tym nie pamiętali. Sedno problemu, w jaki sposób się leczyć i gdzie szukać pomocy leży w zrozumieniu prostego faktu, że za swój stan zdrowia każdy odpowiada sam. Tej odpowiedzialności nie można zrzucić na nikogo innego. Oczywiście możemy chcieć, by leczący nas lekarz wziął ją na siebie, ale pamiętajmy, że koniec końców skutki leczenia zawsze poniesiemy sami. Podawanie do sądu lekarzy też tej sytuacji nie zmieni.
Relacja lekarz – pacjent powinna opierać się na równej współodpowiedzialności za proces leczenia i jednakowym udziale i zaangażowaniu obu stron. W praktyce często zdarza się, że pacjent szukający pomocy wcale nie zdaje sobie sprawy z sytuacji, w jakiej się znalazł i w ogóle nie ma ochoty współuczestniczyć w kuracji. Wymaga tylko szybkiego wyleczenia i jedyne, co akceptuje, to poddanie się badaniom i przyjmowanie leków.
Tego typu postawa jest charakterystyczna dla tak zwanych „stałych klientów palcówek ochrony zdrowia”. Zwykle chodzą oni tam przez wiele lat, a ich stan zdrowia systematycznie się pogarsza. Dochodzi też do humorystycznych scenek typu:
– Proszę pani, w wieku 60 lat chciałaby pani, żeby nic pani nie dolegało? To niemożliwe!
Podkreślam raz jeszcze, że to my sami odpowiadamy za swoje zdrowie i do nas należy decyzja, gdzie i w jaki sposób się leczyć.
Nasuwa się w tej chwili oczywiste pytanie, jaki związek ze zdrowiem ma Tarot. W jaki sposób może pomóc zdiagnozować problem i wskazać właściwy kierunek leczenia?
Dla „myślących naukowo” takie pytania są niedorzeczne i wręcz absurdalne. Nic w tym dziwnego, gdyż materialistyczna filozofia porządku świata widzi zjawiska i fakty w dość płaskiej, bo jednowymiarowej perspektywie. Aby przyjąć coś za prawdę, wymaga wielokrotnie powtarzalnych doświadczeń przeprowadzonych w tych samych warunkach. Jednak wszyscy wiemy, że świat zmienia się w każdej sekundzie i coś, co zdarzyło się dziś, z pewnością będzie inne niż powtórzone jutro, choć być może bardzo podobne. Jeśli nawet można zgodzić się z tym, że kamień rzucony w górę spadnie na ziemię w tysiącu wykonanych prób, to już emocje i uczucia rzucającego za każdym razem będą inne i nie jesteśmy w stanie tego zmienić.
Medycyna naturalna i Tarot mogą ze sobą współdziałać, ponieważ posiadają dwie wspólne płaszczyzny. Po pierwsze widzą każdego człowieka jako istotę unikalną, niepowtarzalną, a tym samym różną od innych ludzi. Nie starają się więc budować zasad, w które można wtłoczyć każdego i tym sposobem objaśnić, co się z nim dzieje i jakie są dalsze prognozy. Podam w tym miejscu prosty przykład. Dobry tarocista odczyta ten sam układ kart zupełnie inaczej dwóm różnym osobom zgodnie z indywidualnym odniesieniem do każdej z nich, tak samo homeopata przepisze różne leki dwóm osobom chorym na anginę.
Druga wspólna płaszczyzna, to dostrzeganie w człowieku jego wielopoziomowej struktury (fizycznej, astralnej, mentalnej i duchowej) i poszukiwanie związków pomiędzy nim a światem na różnych planach. Właśnie bogactwo powiązań, korelacji zdarzeń z określonymi warunkami i możliwości interpretacji, które dają konkretną wiedzę o człowieku są magnesem przyciągającym wielu do tych dziedzin. „Jajogłowi” uznają rosnące wciąż zainteresowanie Tarotem czy leczeniem alternatywnym za przejaw ciemnoty i zabobonu, który nie przystoi myślącemu człowiekowi XXI wieku – według nich to nie jest „trendy”. Efekt – większość korzysta, nikt się nie przyznaje.
Lecz bądźmy szczerzy, czego możemy dowiedzieć się o sobie idąc na przykład do lekarza? To, że jesteśmy chorzy już wiemy. Jedyna informacja będąca poza naszym zasięgiem (w większości wypadków) to łacińska nazwa choroby.
Zainteresowanie dziedzinami ezoterycznymi nie bierze się z panującej mody, ani z owczego pędu, lecz z naturalnej i głębokiej potrzeby poznania siebie, potrzeby, której zaspokojenie staje się coraz trudniejsze we wciąż szybciej toczącym się życiu dnia codziennego.
Wiele metod alternatywnego leczenia korzysta z pomocy astrologii, radiestezji czy Tarota i wśród specjalistów nie budzi to żadnego zdziwienia. Należy jednak wyraźnie oddzielić działania ignorantów, którzy nie posiadają właściwych kwalifikacji i posiłkują się czym mogą, by uwiarygodnić swe wątpliwe wysiłki, od kompetentnych, dobrze wykształconych naturopatów, którzy postępując zgodnie ze sztuką (lege artis) pragną poszerzyć swoje pole widzenia i spojrzeć na pacjenta w szerszym kontekście.
Tarot z całą pewnością może służyć pomocą przy problemach zdrowotnych, ponieważ daje możliwość dużo szerszej analizy sposobu funkcjonowania człowieka niż jakakolwiek pojedyncza metoda lecznicza. Oczywiście warunkiem koniecznym jest współdziałanie specjalisty, na przykład homeopaty, bioenergoterapeuty czy zielarza z wysokiej klasy tarocistą. Tarot może dać wskazówki czy podpowiedzieć, w którym kierunku należy szukać przyczyn problemów zdrowotnych, lecz pamiętajmy, że sam z siebie niczego nie leczy, ani nie zastępuje wiedzy i kompetencji lekarza.
Zdrowie w potocznym rozumieniu oznacza brak dolegliwości i pewien poziom sprawności fizycznej. Myślimy więc, że jeśli nic nas nie boli, to jesteśmy zdrowi i nie mamy się czym martwić. Tymczasem to przekonanie nie jest prawdziwe albo stanowi co najmniej duże uproszczenie. Medycyna naturalna wychodzi z założenia, że zdrowie zawiera się w harmonii ciała, emocji, umysłu i ducha, tym samym nie ogranicza jego definicji do zakresu ciała fizycznego. Harmonia, o której mowa jest rodzajem uporządkowanego krążenia energii tak na poziomie ciała, jak też na wyższych planach naszej istoty. Wzajemne połączenie wspomnianych energii, przenikających się wzajemnie, decyduje o naszym stanie zdrowia.
Używa się także określenia „centrum energetyczne”, które spełnia rolę cybernetyczno-zarządzającą regulacją funkcjonowania organizmu. O istnieniu życia decyduje tak zwana siła witalna i póki ją posiadamy, możemy cieszyć się życiem. Z wiekiem jej potencjał w naturalny sposób maleje, lecz możemy w znacznym stopniu ten proces spowolnić. Dobry stan naszego zdrowia to nic innego, jak zwycięstwo siły witalnej nad różnego rodzaju zagrożeniami, np. bakteriami, wirusami czy też niekorzystnymi czynnikami fizycznymi. Wszelkiego typu zabiegi oraz leki jedynie pomagają w dochodzeniu do zdrowia, nigdy zaś same nie leczą – tego dokonuje w nas natura. Często też najlepszym lekarzem bywa czas.
Powszechny pogląd na naturę choroby i jej przyczyny został ugruntowany przez dynamicznie rozwijającą się współczesną, naukową medycynę. Jej spektakularne sukcesy – przeszczepy narządów, opanowanie większości chorób zakaźnych, czy też niewiarygodne dokonania genetyków, przyczyniły się do głoszenia „jedynie słusznej” prawdy, której kwestionowanie dowodzi tylko zacofania, nieuctwa i braku taktu.
„Prawda” ta oparta jest na zdobyczach nauk przyrodniczych, według których człowiek stanowi najbardziej skomplikowany organizm żywy, to jest układ biologiczno-cybernetyczny z wieloma poziomami kontroli funkcji fizjologicznych oraz bardzo wydajnymi mechanizmami kompensacyjno-adaptacyjnymi. Inny...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]