Chancellorsville 1863, Historyczne bitwy

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
WSTĘP
Spośród wszystkich bitew, toczonych w obronie niezależności
Stanów Skonfederowanych Ameryki przez gen. Roberta
Edwarda Lee i dowodzoną przez niego Armię Północnej
Wirginii, poczesne miejsce zajmują trwające tydzień zma­
gania nad rzeką Rappahannock, nazywane w historiografii
bitwą pod Chancellorsville. Lee i jego żołnierze w pełni
zasłużyli na pochwały, których nie szczędziła im ówczesna
opinia publiczna i kolejne pokolenia historyków. Gdy
federalna Armia Potomaku, pod nowym dowódcą, gen.
Josephem Hookerem, rozpoczęła działania nad Rappahan-
nock, wszystko wskazywało na to, że wielokrotny zwycięz­
ca, jakim był dotychczas Lee, tym razem nie da sobie rady.
Nigdy jeszcze Lee nie rozpoczynał kampanii, mając w swo­
ich szeregach niespełna połowę liczby żołnierzy, jakimi
dysponował jego przeciwnik. Nigdy wcześniej też żadnemu
z dowódców Armii Potomaku nie udało się zaplanować
i skrycie przeprowadzić manewru, który zaskoczyłby kon-
federackiego generała. Federalne pułki wyruszyły ze swych
zimowych leży pełne optymizmu i wiary — w siebie
i w swojego nowego dowódcę, który — nareszcie! — prze­
jawiał pewność siebie i wolę walki. Tydzień później byli
już zamknięci na ufortyfikowanym przyczółku, chroniąc
6
mosty, a ich tak wspaniale prezentujący się wcześniej
dowódca zastanawiał się nad odwrotem, który pozwoliłby
uratować jego armię. Lee dokonał bowiem rzeczy wręcz
niemożliwej: śmiałością swoich manewrów i dynamiką
ataków udało mu się zniwelować ponaddwukrotną przewagę
liczebną, a początkowo także przewagę pozycyjną nie­
przyjaciela. Po tej bitwie generałowie Armii Potomaku po
prostu bali się wykonać jakikolwiek manewr, gdyż wszędzie
widzieli zagrożenie swych flank i tyłów. W rok po
Chancellorsville gen. Ulysses Grant, którego żaden kon-
federacki dowódca nie onieśmielał, sfrustrowany pesymiz­
mem oficerów Armii Potomku, powiedział w chwili gniewu:
„Niektórzy z was najwyraźniej myślą, że on nagle wykręci
podwójne salto, wyląduje na naszych tyłach i jednocześnie
zagrozi obydwu flankom"
1
.
Chancellorsville było ostatnim zwycięstwem gen. Lee.
Po nieudanej kampanii w Pensylwanii, zakończonej nie­
szczęśliwą bitwą pod Gettysburgiem, oraz niepowodzeniu
kontrofensywy jesienią 1863 roku, Lee mógł już tylko
odpierać uderzenia nieprzyjacielskie. Nie oznacza to, że
nie błyszczał talentem dowódczym. W 1864 roku jego
przeciwnikiem został gen. Ulysses Grant, który mimo
swoich niewątpliwych umiejętności, nigdy nie zdołał poko­
nać Lee ani manewrem, ani w starciu w polu. Wygrał
w kampanii pozycyjnej na wyczerpanie, jedynej ewentual­
ności, która przez większą część wojny spędzała sen z oczu
konfederackiego generała.
Chancellorsville zajmuje w historii Stanów Zjedno­
czonych poczesne miejsce także z innego powodu. Była
to ostatnia bitwa jednej z symbolicznych postaci Kon­
federacji, gen. Thomasa Jacksona, znanego całemu Po­
łudniu jako „Stonewair Jackson. Przydomek ten zyskał,
dowodząc brygadą podczas pierwszej bitwy pod Manassas
Cyt. za: R. R o 11 i n s.
Understanding Lee's Audacity,
„Nonh
& South". vol. 5, no I, s. 30.
7
(zwanej na Północy „pierwszą bitwą nad Buli Run"), gdy
dowódca innej brygady, gen. Bee, starając się opanować
odwrót swych podwładnych, krzyknął do nich: „Tam stoi
Jackson jak kamienny mur! Zbierzcie się za Wirgiń-
czykami!" Bee co prawda kilka chwil później zginął
i nigdy nie udało się wyjaśnić, czy przypadkiem to
porównanie Jacksona do kamiennego muru nie było
wyrazem jego opinii, że dowódca wirginskiej brygady
zbytnio zwleka z włączeniem się do walki. Tak czy
inaczej, prasa potraktowała to jako pochwałę i podchwyciła
to określenie, które stało się przydomkiem generała.
Sukcesy odniesione w Dolinie Shenandoah czy podczas
działań, które doprowadziły do drugiej bitwy pod Manas-
sas, uczyniły z Jacksona najlepszego po Lee generała,
jakiego posiadała Konfederacja. Jego śmierć, 10 maja, na
skutek odniesionych na polu bitwy ran, utrwaliła niezwykle
żywy na Południu mit „straconej sprawy"
(The Lost
Cause),
jak jeszcze dzisiaj często nazywa się secesję
i powołanie Stanów Skonfederowanych Ameryki na połu­
dnie od linii Masona-Dixona.
Polityczne tło zmagań Północy i Południa zostało
szczegółowo opisane przez Grzegorza Swobodę w mono­
grafii bitwy pod Gettysburgiem
2
, dlatego też kwestie
pozamilitarne kampanii wiosennej przedstawiłem w tej
pracy jedynie w największym skrócie. Kilkadziesiąt pier­
wszych stron poświęciłem natomiast szerszemu opisowi
obydwu armii, uważam bowiem, że akurat to zagadnienie
nie zostało dotąd u nas wyczerpująco opisane. Na większą
część pracy składa się jednak opis działań wojennych
w ostatnich dniach kwietnia i w pierwszych dniach maja
1863 roku.
Badacze dziejów wojny secesyjnej mają do dyspozycji
bardzo obszerny materiał źródłowy. Istnieją wielotomowe
' G. Swoboda.
Gettysburg 1863,
Warszawa 1990, wyd 2. Warszawa
1999.
X
wydawnictwa, zawierające raporty, meldunki, rozkazy i listy,
wytworzone podczas niemal pięcioletnich zmagań wieluset-
tysięcznych armii. Również weterani pozostawili po sobie
tysiące pamiętników, wspomnień oraz relacji. Wyżsi dowód­
cy przez całe dziesięciolecia toczyli zacięte spory na
łamach prasy i we własnych publikacjach książkowych,
bez końca dyskutując na temat kontrowersyjnych decyzji,
błędów, zasług i wpływu poszczególnych osób na wydarze­
nia, których byli uczestnikami. Wiele osób poświęciło
czas, by zebrać różne relacje i napisać na ich podstawie
historie poszczególnych jednostek. Ta mnogość materiału,
który jeszcze dziś jest uzupełniany wciąż nowymi, często
zaskakującymi odkryciami, dokonywanymi w archiwach,
bibliotekach czy zbiorach prywatnych, sprawiła, że w Stanach
Zjednoczonych powstała na ten temat gigantyczna wręcz
literatura przedmiotu.
Nieco inaczej przedstawia się ta sprawa w naszym kraju.
Polski historyk, który porywa się na pisanie o wojnie
secesyjnej, napotyka ogromne trudności z uzyskaniem
dostępu do wspomnianych materiałów. Zasoby wydawnictw
źródłowych i książek o wojnie secesyjnej dostępnych
w polskich bibliotekach są, z przyczyn oczywistych, dość
ubogie, a ich zestaw najczęściej przypadkowy. Dlatego też,
gdyby nie życzliwa pomoc wielu osób, napisanie tej pracy
byłoby absolutnie niewykonalne. W tej sytuacji alternatywne
źródło stanowiły amerykańskie księgarnie internetowe.
Prowadzone przeze mnie przez kilka lat cierpliwe, choć
z oczywistych względów nieczęste, zakupy pozwoliły mi
zgromadzić niewielki, acz odpowiednio dobrany zbiór
wspomnień i opracowań.
Pisząc tę pracę, starałem się konsekwentnie trzymać
zasady, by cytować jedynie te źródła, z których korzystałem
osobiście. Odstąpiłem od niej jedynie w kilku miejscach,
tam, gdzie jakiś „zapożyczony" cytat wydał mi się na tyle
charakterystyczny, iż rezygnacja z niego odbyłaby się ze
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jakub791.xlx.pl