Chrystusa Króla 2010, kazania moje
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Obchodzimy dzisiaj uroczystość Chrystusa Króla Wszechświata. Pragniemy w ten sposób lepiej uświadomić sobie, że to właśnie On jest Panem i Władcą wszystkich ludzi i całego stworzonego świata. On sam wyznaje Apostołom: Dana Mi jest wszelka władza w niebie i na Ziemi. Ta władza Chrystusa pochodzi od Boga i nie jest zależna od ludzkich uwarunkowań, ani układu sił. Nie potrzebuje zatem Chrystus atrybutów królewskich i oznak siły naszym w ludzkim rozumieniu. Każdy król ziemski posiada armię dbającą, żeby lud jemu poddany był posłuszny, bo zadaniem króla jest sprawować władzę, rządzić ludem sobie powierzonym dla dobra tego ludu. Ma on dbać, żeby na jego terytorium panował ład, sprawiedliwość, pokój. Pokój zaś, nie polega tylko na braku wojny, tylko na sprawiedliwym rozwiązywaniu konfliktów. Może bowiem nie być wojny ale nie dlatego, że wszyscy są szczęśliwi, tylko dlatego, że podwładni nie podnoszą głosu, bo są zastraszeni albo zmęczeni albo zmanipulowani i podzieleni.
Władca stara się zatem wprowadzić pokój w społeczeństwie, ale powinien robić to metodami uczciwymi, zgodnymi z prawem moralnym. Wiemy, że często tak nie jest, że często władcy uciekają się do przemocy.
Spójrzmy na Chrystusa – wzór nie tylko prawdziwego człowieczeństwa, ale także wzór władcy. Ideał dla wszystkich ludzi sprawujących jakąkolwiek władzę.
I tu od razu wielkie zaskoczenie: a gdzie jest Jego armia strzegąca porządku, przestrzegania prawa? Co to za król bez armii?! Taki król w ludzkiej opinii wystawia się na pośmiewisko! Dzisiaj każdy, kto chce coś znaczyć, ma przynajmniej agencję ochrony, a Jezus?!
Otóż Jezus nie potrzebuje żadnej armii, bo jednym słowem mógłby zdmuchnąć świat i stworzyć drugi. Jednak tego nie robi, bo wszystko, co Bóg stworzył, nie stworzył na próbę czy dla zabawy, ale z miłości. Dlatego Bóg nikogo, nie unicestwi, nawet największego grzesznika, choć ten przez swoje grzechy, niszczy swojego człowieczeństwo zadając ogromny ból Bożemu Sercu.
Wielu ludzi, myślących tak typowo po ludzku, nie rozumie takiego sposobu królowania. Twierdzą, że Bóg powinien pokazać swoją moc, powinien zatrząść trochę światem, to by się ludzie opamiętali.
Trzeba powiedzieć, że Bóg okazał swoją moc wystarczająco mocno. Przede wszystkim stworzył świat.
Co do potrząsania, to Bóg nie chce śmierci grzesznika, ale żeby się nawrócił i miał życie. On chce wszystkich doprowadzić do zbawienia, nie tylko świętych, nie tylko nas tu obecnych, ale wszystkich, nawet największych grzeszników. Jest to czas miłosierdzia, ale nastanie w końcu czas, kiedy Jezus przyjdzie jako sędzia sprawiedliwy, czas sądu Bożego. Wtedy oddzieli dobrych od złych. Dobrzy pójdą na zmartwychwstanie do życia wiecznego, a źli na wieczne potępienie. Tam będzie płacz i zgrzytanie zębów, jak mówi Jezus w Ewangelii wiele razy.
Póki co jednak Jezus walczy, walczy z całą determinacją i mocą swojej nieskończonej miłości o każdego człowieka. Każdego, nawet największego łotra chce zaprosić do swojego niebieskiego Królestwa, jak to słyszeliśmy w Ewangelii.
Powiedzieliśmy, że Chrystus nie potrzebuje żadnej armii, bo jest Bogiem wszechmogącym i sam dałby sobie radę. W rzeczywistości jednak On ma potężna armię, tak potężną, że lękają się jej moce diabelskie. Armię tą stanowią aniołowie i ludzie, my tutaj zebrani. Ta armia walczy nie tylko w sferze fizycznej, ale przede wszystkim w sferze ducha. Ta walka w sferze fizycznej jest ważna, nawet bardzo ważna, a są to wszelkie działania zbrojne, ekonomiczne, polityczne w tym również odbywające się dzisiaj wybory, w których powinniśmy wziąć udział. To nasz moralny obowiązek, jeden z aspektów naszej walki u boku Chrystusa o Królestwo Boże w świecie.
Jednak chociaż ta walka w sferze widzialnej jest bardzo ważna, to jednak stanowi zaledwie ułamek o wiele bardziej zaciętej i dramatycznej walki w sferze ducha, sferze niewidzialnej. Właśnie w sferze ducha toczą się boje tak zacięte, tak trudne, o których nie śniło się taktykom ani strategom.
Nie na darmo Syn Boży, będąc istotą duchową, niewidzialną, stał się człowiekiem. Zrobił to, żeby wprowadzić nas w ten świat ducha, żeby nauczyć nas walczyć w tym świecie.
Na czym zatem ta walka polega? Oto widzimy Jezusa umierającego na krzyżu, słyszymy zarzuty: innych wybawiał, a siebie nie może wybawić? Przecież we wszelkich działaniach strategicznych, walka polega na tym, by nie dać się zabić, zaś dowódca jest szczególnie chroniony, bo gdy on zginie, wojsko się rozprasza. Jezus nawet mówił: uderzą pasterza, a rozproszą się owce. Ale mało tego, że Jezusa zabito, to dzisiaj także wydaje się, że zło triumfuje, mimo dwukrotnie większej liczby aniołów nad złymi duchami a ludzi dobrej woli też jest dużo. Jak to jest?
Otóż trzeba powiedzieć, że prawdziwa walka nie polega na pokonywaniu zła jeszcze większym złem, bo ktoś kto walczyłby w ten sposób, sam stawałby się zły. Ostatecznie więc ktoś taki skazywałby się na wieczne potępienie i na przegraną, bo przecież zasadniczym celem walki w ogóle życia człowieka nie jest zachowanie życia doczesnego, ale wieczne zbawienie. Dlatego Jezus mówi: nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, ale duszy zabić nie mogą. Bójcie się tych, którzy i duszę i ciało mogą zatracić w piekle. Z tego powodu, żeby ocalić duszę, można nawet poświęcić ciało, życie doczesne. Ciało i tak odzyskamy na nowo przy końcu świata.
Zło można pokonać jedynie dobrem, siłą dobra, miłości, przebaczenia. Najważniejsze jednak o czym musimy pamiętać, to że nie zwyciężymy zła na własną rękę, nie zwyciężymy bez Chrystusa! Wiadomo, jeżeli żołnierz czy nawet cały oddział, ale odłączony od armii, walczyłby samemu, szybko zostanie pobity. Armia czyli wszyscy żołnierze wchodzący w jej skład, muszą walczyć w jakimś określonym porządku, posłuszni dowódcy. Tak samo i my, jeżeli będziemy walczyć według reguł Chrystusa, zwycięstwo mamy zapewnione, mamy zapewnione zmartwychwstanie. Chrystus bowiem zmartwychwstał jako pierwszy z umarłych i dokonał w ten sposób niesamowitego zwycięstwa, zwycięstwa nad śmiercią, złem i szatanem. Jest to zwycięstwo definitywne, całkowicie rozstrzygające końcowy wynik wojny o zbawienie ludzi.
Teraz jest już końcowa faza wojny z królestwem szatana, to są już jego ostatnie podrygi. Ale wiemy, że dobijane zwierzę w ostatnich momentach swego życia, najbardziej się fryga, najbardziej kąsa. Wie, że już z nim koniec, ale jeszcze chce jak najwięcej pokąsać przed śmiercią.
Niemniej rodzaj ludzki jest już uratowany, dla każdego droga do zbawienia jest już otwarta. Śmierć, która przed przyjściem Chrystusa była dla wszystkich postrachem, teraz stała się jedynie bramą do nowego, lepszego życia. Już nie musimy się jej bać.
No chyba, że ktoś z własnej winy da się wciągnąć w sieci dogorywającego królestwa szatana, stając się sługą tego królestwa. Wśród takich ludzi śmierć owszem, może budzić przerażenie.
Walczmy zatem drodzy bracia i siostry u boku Chrystusa. Walczmy z całkowitą determinacją i w posłuszeństwie Chrystusowi Królowi, który działa przez Kościół. Walczmy przez przestrzeganie przykazań, życie zgodne z wiarą. Nie dajmy się złapać w sieci złego. Amen
[ Pobierz całość w formacie PDF ]