Christine Feehan - Mroczna seria 05 - Mroczne wyzwanie (poprawione), 000 Mroczna seria - Christine Feehan

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Feehan Christine
Mroczne wyzwanie
A Francis i Eddiemu Vedolli seniorowi
którzy nauczyli mojego syna Briana i moją córkę Denis
jak ważny jest taniec... Jesteście wielcy
Szczególne podziękowania składam personelów
Konocti Harbor Resort and Spa - wspaniałym ludziom
zawsze gotowym pomóc
i urządzającym wspaniałe koncerty
Rozdzia 1
ł
P
rzed drzwiami zatłoczonego baru Julian Savage się zawahał. Przybył do
tego miasta, żeby wykonać ostatnie zadanie, zanim wybierze wieczny
spoczynek. Był jednym z najstarszych przedstawicieli swojej rasy,
znużonym setkami lat życia w pustce, w świecie pozbawionym barw i
emocji, których doświadczali młodzi albo ci, którzy znaleźli życiową
partnerkę. Nim jednak ze spokojnym sercem będzie mógł wyjść na
spotkanie śmiertelnego brzasku, musi wypełnić jeszcze jedną misję, którą
zlecił mu jego książę. Rzecz nie w tym, że był bliski utraty duszy i
przemiany w wampira. Gdyby chciał, mógłby do tego nie dopuścić. To
perspektywa wiecznej beznadziei sprawiła, że podjął taką decyzję.
Nie mógł jednak nie przyjąć zadania. Miał poczucie, że przez długie
stulecia niewiele dał swojej wymierającej rasie. Był co prawda łowcą
wampirów, jednym z najpotężniejszych, a to wśród jego współplemieńców
uchodziło za rzecz wielką. Ale wiedział, że większość łowieckich
sukcesów zawdzięczał instynktowi karpatiańskiego zabójcy, to nie żaden
talent sprawił, że tak znakomicie wywiązywał się ze swojej roli. Gregori,
uzdrowiciel jego ludu, potęgą ustępujący tylko księciu, ostrzegł go, że
kobieta, której właśnie szukał, pieśniarka, znalazła się na celowniku
ludzkich łowców wampirów, fanatyków, którzy w swoich morderczych
zapędach często omyłkowo polowali na zwykłych śmiertelników tak jak
na Karpatian. Ludzie mieli prymitywne wyobrażenie o wampirach, tak
jakby samo unikanie dziennego światła albo żywienie się krwią sprawiało,
że ktoś jest pozbawiony duszy, zły i nie-umarły. Julian i jego pobratymcy
stanowili żywy dowód na to, że trudno o pogląd dalszy od prawdy.
Julian dobrze wiedział, dlaczego kazano mu ostrzec i chronić pieśniarkę.
Gregori z całych sił starał się nie dopuścić, żeby wyszedł na spotkanie
brzasku. Uzdrowiciel potrafił odczytać, co kryje się w umyśle Juliana, i
zorientował się, że łowca postanowił zakończyć swoje puste życie.
Wiedział też jednak, że jeśli Julian da słowo, iż będzie chronił kobietę
przed zabójcami, zrobi wszystko, żeby śmiertelniczka była bezpieczna.
Gregori starał się kupić dla niego czas, Ale to na niewiele się zda.
Stulecie za stuleciem Julian żył z dala od swojego ludu, z dala od brata
bliźniaka. Nawet w tej rasie samotnych mężczyzn był samotnikiem. Jego
współplemieńcy, Karpatianie, wymierali, a ich książę ze wszystkich sił
starał się znaleźć sposób, żeby dać swemu ludowi nadzieję. Żeby zapewnić
mężczyznom życiowe partnerki. Żeby utrzymać przy życiu karpatiańskie
dzieci i powstrzymać spadek ich liczebności. Julian jednak nie miał
wyboru. Musiał pozostać samotny, przemykać razem z wilkami, wzbijać
się w niebo z drapieżnymi ptakami i polować z panterami. Tych kilka razy,
kiedy powracał między ludzi, robił to po to, żeby wziąć udział w ważnej
wojnie albo swą niezwykłą siłą przysłużyć się słusznej sprawie. Większość
czasu spędzał jednak samotnie, niewidzialny dla przedstawicieli swojej
rasy.
Przez kilka sekund stał nieruchomo, sięgając pamięcią do tego strasznego
wydarzenia, które na zawsze odmieniło jego życie.
Miał raptem dwanaście lat. A mimo to już wtedy czuł ogromny,
niezaspokojony głód wiedzy. Z bratem bliźniakiem Aidanem byli
nierozłączni, tego dnia jednak usłyszał dalekie nawoływanie. Wezwanie,
któremu nie potrafił się oprzeć. W tym czasie odkrywanie nieznanego
sprawiało mu ogromną radość, nie potrafił się oprzeć niewypowiedzianej
obietnicy. Pod wzgórzem odkrył labirynt jaskiń. A w nich najbardziej
niezwykłego czarnoksiężnika - ujmującego, przystojnego, gotowego
podzielić się swoją ogromną wiedzą z młodym, pełnym zapału uczniem.
W zamian prosił tylko o dochowanie tajemnicy. Dla dwunastolatka była to
podniecająca zabawa.
Patrząc w przeszłość, Julian zastanawiał się, czy przypadkiem nie zależało
mu na wiedzy tak bardzo, że rozmyślnie zlekceważył znaki ostrzegawcze.
Zdołał opanować wiele nowych umiejętności, lecz w końcu nadszedł
dzień, gdy poznał ohydną prawdę. Zjawił się w jaskiniach wcześniej i
słysząc krzyki, popędził w głąb labiryntu, żeby odkryć, że jego przystojny
przyjaciel był obmierzłą kreaturą, prawdziwym potworem, bezlitosnym
zabójcą - Karpatianinem, który wyzbył się duszy i zamienił w wampira.
Dwunastolatek nie miał dostatecznej mocy ani umiejętności, żeby ocalić
nieszczęsne ofiary, z których wampir wypił całą krew nie po to, żeby
pożywić się jak Karpatianin, ale żeby zadać im śmierć.
To wspomnienie wryło się w pamięć Juliana na zawsze. Lejąca się krew.
Straszliwe wrzaski. Horror. A potem wampir pochwycił niegdyś
uwielbiającego go ucznia i przyciągnął tak blisko, że Julian poczuł
cuchnący oddech i usłyszał szyderczy śmiech. Zęby, które zamieniły się w
kły, zatopił w ciele chłopca, zadając mu koszmarny ból. Julian pamiętał,
jak nieumarły stwór przeciął swój nadgarstek i siłą przytknął mu do ust,
zmuszając chłopca, żeby napił się skażonej krwi, żeby wymienił krew z
najbardziej nikczemnym potworem i znalazł się w jego mocy. W ten
sposób wampir chciał uczynić z Juliana niewolnika i związać go ze sobą
po wsze czasy.
To nie koniec hańby. Wampir natychmiast zaczął wykorzystywać chłopca
wbrew jego woli jako szpiega wśród swoich niegdysiejszych
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jakub791.xlx.pl