Chattam Maxime - Inny świat 04 - Entropia, CHATTAM MAXIME

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
MAXIME CHATTAMINNY WIATENTROPIAWyobracie sobie wiat, nad którym władzę odzyskała natura, gdzie doroli zamienilisię z powrotem w dzikusów, dzieci za potworzyły bandy, aby przetrwać, gdzie spacer stajesię niebezpiecznš wyprawš, a każdy przeżyty dzień urasta do rangi wyczynu. Zapomnijcie owszystkim, co wiecie, zanurzcie się w Innym wiecie...Od bitwy między Cynikami, Rauperodenem i Malroncjš a Piotrusiami upłynęło jużkilka miesięcy. Udało się utrzymać kruchy pokój dzięki woli obu stron. Powstała też mocnozhierarchizowana struktura Zjednoczonego Państwa pod władzš Balthazara, a członkowiePrzymierza Trojga zajęli w niej ważne funkcje. Bliniaczki szybko jednak zaczynajšpodejrzewać, że kto próbuje zakłócić ten porzšdek i zdobyć władzę absolutnš. Aby zapobieckatastrofie, muszš odkryć, jakie tajemnice kryje Entropia i kim jest tajemniczy Ggl.WstępWiatr wistał między iglakami, przyprószajšc czubki ich gałęzi kryształowym pyłemniegu, który mienił się w bladym wietle zimowego poranka.Jon mocniej otulił ramiona pledem, żeby zatrzymać tę odrobinę ciepła, jakie biło zjego ciała. Nie zamierzał uginać się pod mronym podmuchem. Nie po tym wszystkim, codotšd przeżył.Wyrwał się ze szponów Spijacza Niewinnoci, z koszmaru piercienia pępkowego,stawił czoło problemom rozdwojenia osobowoci i uszedł z życiem z Wielkiej Bitwy...Nie, Jon był pewien, że w najgorszym razie przypłaci to zwykłym katarem.Gwałtowny wiatr rozbił się o cianę fortu, a potem omiótł rudzielca, przyprawiajšc goo dreszcz.Jon poczuł się, jakby kto nacierał mu uszy papierem ciernym.- Przeklęty wiatr! - zaklšł pod nosem.Pomyleć tylko, że zgłosił się na ochotnika do tego fortu!Gdyby został w Edenie, mógłby wybrać sobie jaki skrawek ziemi i spokojniespróbować sił jako rolnik, mógłby nawišzywać znajomoci, może spotkałby jakš dziewczynęi...Nie! Włanie tak zostaje się Cynikiem! Miłoć skłania do tego, by stać się dorosłym.Nie, nic z tego!Drewniana drabina zaskrzypiała, kiedy inny Piotru, Gavan, wchodził na górę, tamgdzie Jon pełnił wartę.Fort był mały, wybudowany tylko z drewna: palisada z ostro zakończonych bali, dwiewieżyczki, droga straży W sumie wartowników było tu raptem pięciu i okazało się, że to wzupełnoci wystarcza. Wysunięte Placówki budowano na granicach terytoriumspenetrowanego przez Piotrusiów i były one niczym latarnie morskie służšce, by obserwowaćnieznane. Niewiele się tam działo, tylko czasem w dali przemknęła jaka dziwna istota, amały garnizon starał się możliwie najdokładniej opisać jš Długodystansowcowi, gdy tenprzybył, żeby wysłuchać najnowszych informacji.Kiedy Jon zgłosił się na ochotnika, pozostawiono mu wybór miejsca. Wschód nie byłzbyt interesujšcy - forty wznosiły się tam głównie wzdłuż wybrzeży, a obserwować możnabyło jedynie bezkres wód Oceanu Atlantyckiego. Zachód wydawał się bardziej tajemniczy, dospenetrowania pozostały wszak jeszcze tysišce kilometrów, a niekiedy zdarzało się nawetwypatrzeć grupkę błškajšcych się nastolatków, którzy z wdzięcznociš i nadziejš korzystali zmożliwoci przyłšczenia się do Piotrusiów. Południe należało do Cyników i tam nie byłoWysuniętych Placówek. Od zawarcia Przymierza nie było to już potrzebne.Pozostawała północ.Tajemnicza ziemia. Północ wcišż rodziła wiele pytań. Już od kilku miesięcy niewyruszył na te tereny żaden Piotru, patrole, które tam wysyłano, nigdy nie zapuszczały sięzbyt daleko, a o tym, co się działo na dawnym terytorium Kanady, kršżyły najbardziejniewiarygodne plotki. Jon podjšł decyzję bez chwili wahania. Zacišgnšł się na pół roku donajbardziej oddalonego na północ od Edenu fortu, który od najbliższej piotrusiowej wioskidzieliło dziesięć dni marszu.To miejsce było dla niego idealne. Aby się skupić wyłšcznie na sobie, aby sięupewnić, że rozdwojenie osobowoci nie będzie mu już nastręczało problemów. Odkšduwolnił się od piercienia pępkowego, nie miał ani jednego ataku, ani razu nie stracił kontrolinad sobš. A jednak wcišż się obawiał. Czasami budził się w rodku nocy, nie mogšc chwycićtchu, przekonany, że przeoczył częć dnia i że tamten przejšł nad nim kontrolę.Zawsze jednak okazywało się, że do niczego takiego nie doszło. Zupełnie jakby urazwywołany przez piercień pępkowy był tak silny, że go uleczył.Za jakš cenę...Natomiast koszmary dręczyły go często, a Jon wiedział, że dotyczyło to wszystkich,którzy nosili w pępku piercień Cyników. Noce nie były już takie jak dawniej. Zawsze niosłystrach.Strach, że pewnego dnia to może się powtórzyć.- I co? - zapytał Gavan.Jon drgnšł.- Zycie aż kipi, jak zwykle! - odparł, bioršc się w garć. - Tuż po wschodzie słońcawidziałem watahę wilków, a potem już nic. Warto chyba przygotować krótki wypad. Co otym mylisz? Trochę bymy się rozgrzali!Głównym zajęciem na Wysuniętych Placówkach były krótkie ekspedycje w celachbadawczych. Dotyczyły botaniki i geologii, a także poznawania nowych gatunków zwierzšt.Gavan westchnšł.- Czasami marzy mi się jakie urozmaicenie, choćby nawet Nocny Włóczęga.Przynajmniej poczulibymy dreszczyk emocji!Twarz Jona sposępniała.- Nie mów tak, Nocni Włóczędzy niczego by nie urozmaicili. W pięciu nieprzetrwalibymy jednej nocy.Gavan wzruszył ramionami.- Tak mi się tylko powiedziało, bo strasznie tu nudno. Zresztš na północy ich już niema. Wynieli się. Mylisz, że tak będzie przez całe pół roku?- Nie mam pojęcia.- Kiedy trwała wojna z dorosłymi, nie mielimy wyboru, musielimy być czujni.Jasne, że nie tęsknię za tamtymi czasami, nie zrozum mnie le, ale teraz mam wrażenie, żezasypiamy...Przymierze z Cynikami zostało zawarte przed trzema miesišcami i stosunki międzyobydwoma ludami stopniowo się normalizowały: każdy pozostawał u siebie, Dojrzali - boodtšd tak należało nazywać dorosłych - na południe od lepego Lasu, pod rzšdami królaBalthazara, który miał swš stolicę w Babilonie, a Piotrusie pod władzš Rady Edenu, którastarała się ustalić sprawiedliwe i odpowiednie dla wszystkich zasady.Forteca przy Wilczej Przełęczy pełniła rolę granicy, była strefš neutralnš, w którejzarówno Piotrusie, jak i Dojrzali mieli swoich ambasadorów. Mimo że Dojrzali wcišż jeszczebardzo bali się dzieci, zgodzili się nie zabijać potomstwa. Balthazarowi zależało napogodzeniu swych ziomków z pojęciem miłoci - kobiety rodziły i przerażone widokiem takróżnišcych się od nich osesków, wcišż niegotowe, by się nimi zaopiekować, oddawały jePiotrusiom, a ci się nimi zajmowali.W zamian Piotrusie, którzy osišgali dojrzałoć i nie czuli się już dobrze wród dzieci,byli przygarniani przez dorosłych i integrowali się z ich społecznociš.I tak kształtowała się zdumiewajšca cywilizacja, w której dzieci wychowywały dzieci,a doroli żyli w izolacji, pełni obaw. Wszyscy doskonale wiedzieli, że trzeba czasu, abyzapanowała harmonia.- Kiedy możemy się spodziewać przybycia kolejnego Długodystansowca? - zapytałGavan.- Ostatni był tu półtora miesišca temu, więc następny powinien się pojawić jużwkrótce. Na ogół przychodzš co szeć tygodni.- Mam nadzieję, że będzie nam miał dużo do powiedzenia otym, co słychać w Edenie iw ogóle!Jon pokiwał głowš, wpatrujšc się w jaki punkt.Wydawało mu się, że co się porusza w poszyciu lasu.Fort otaczały niewysokie wzgórza poronięte starymi jodłami i często widywało się tusamy jelenie i dziki. Ale nie brakowało także dziwniejszych zwierzšt, stworzeń, które zrodziłaBurza - zmutowanych owadów i rozmaitych ssaków, tworów fuzji.Ale to, co zauważył Jon, nie przypominało żadnej z tych istot, do których jużprzywykł. Nie, to było raczej... zręczne i dwunożne!- Co? Stało się co? Na co się tak gapisz? - zdziwił się Gavan.- Tam, pod tš wysokš jodłš... wydaje mi się, że co tam było.- Zwierzę?- Nie wiem... To chyba... To chyba był człowiek.- Wszyscy sš wewnštrz, to żaden z naszych. Jeste pewien, że go widziałe?Włanie wtedy długonoga sylwetka przemknęła między gałęziami i zniknęła wciemnym lesie.- Widziałe? - krzyknšł Jon.- To naprawdę człowiek! Mamy gocia!Chłopcy pobiegli w stronę drabiny, żeby uprzedzić trzech pozostałych kompanów,potem otworzyli bramę fortu i szybkim krokiem ruszyli do lasu.Michael, najstarszy w garnizonie, stojšc na progu, zawołał do Jona:- Nie powinnimy wychodzić wszyscy razem, to zbyt ryzykowne!- Widziałem, że to nastolatek, taki jak my! Chodcie! Jeżeli się wystraszył, to w pięciumamy większe szanse go odnaleć!- A co z fortem!- Zamknij bramę, przecież zostawiamy go tak zawsze, kiedy wyruszamy naekspedycję! Pospieszcie się!Michael nie podzielał zapału Jona, jednak skinšł na dwóch pozostałych chłopakówPotem zamknęli drewniane skrzydło bramy i przyspieszyli kroku, brnšc przez nieg, żebydołšczyć do kompanów.- Mylisz, że to Piotru z północy? - powštpiewał Gavan.- A kto inny mógłby się tu pojawić? Był niezbyt wysoki, jak my. I zręczny.Zauważyłem, że nosi ubranie. To na pewno ocalały.Będzie nam mógł dokładniej opowiedzieć o tym, co jest za zamarzniętymi rzekami.Rozumiesz? Pierwszy ocalały z dalekiej północy!I to my go odnajdziemy!Po przekroczeniu granicy lasu mozolnie brnęli przez nieg. Musieli wysoko unosićnogi, ale byli coraz bliżej.Gavan zerknšł na toporek u skórzanego pasa Jona.- Skoro uważasz, że to ocalały Piotru, po co wzišłe broń?- Ostrożnoci nigdy za wiele. Tu aż się roi od stworzeń mniej przyjaznych niż Piotru.Przemykali między g... [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jakub791.xlx.pl