Chogyam Trungpa, ezoteryka, RÓŻNE TEKSTY BUDDYJSKIE
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Prawdziwe serce smutku
Czogjam Trungpa Rinpocze
Wyobraz sobie, ze siedzisz nago na ziemi dotykajac golymi posladkami ziemi. Poniewaz nie nosisz czapki ani szalika, zostajesz takze wystawiony na wplyw nieba nad toba. Jestes wcisniety miedzy niebo a ziemie: nagi mezczyzna lub naga kobieta siedzaca pomiedzy niebem a ziemia.
Ziemia to zawsze ziemia. Zawsze pozwala kazdemu usiasc na sobie, nigdy sie nie wycofuje. Nigdy cie równiez nie wypusci - nie oderwiesz sie od niej i nie ulecisz w przestrzen kosmiczna. Tak samo, niebo to zawsze niebo, zawsze pozostaje niebem ponad glowa . Jest tam przez caly czas, niezaleznie od tego czy pada snieg, czy deszcz, czy swieci slonce, czy jest dzien, czy noc. Dzieki temu wiemy, ze niebo i ziemia sa godne zaufania.
Logika podstawowej dobroci jest bardzo podobna. Kiedy mówimy o podstawowej dobroci, nie chodzi nam o stanie po stronie dobra i odrzucanie zla. Podstawowa dobroc jest dobra, poniewaz jest bezwarunkowa, fundamentalna. Juz istnieje, tak samo jak istnieje juz niebo i ziemia. Nie odrzucamy atmosfery. Nie odrzucamy slonca i ksiezyca, ani chmur czy nieba. Akceptujemy je. Akceptujemy, to ze niebo jest niebieskie; akceptujemy krajobraz i morze. Akceptujemy autostrady, budynki i miasta. Podstawowa dobroc jest tak wlasnie podstawowa i bezwarunkowa. Nie ma tu mowy o "za" i "przeciw", podobnie jak swiatlo slonca nie jest ani "za" ani "przeciw".
Naturalne prawo i porzadek tego swiata nie sa ani "za", ani "przeciw". Zasadniczo rzecz biorac nie istnieje nic, co zagrazaloby albo popieraloby nasz wlasny punktu widzenia. Cztery pory roku nastepuja niezaleznie od czyichkolwiek zadan, czy oddanych glosów. Ani nadzieje, ani leki nie moga zmienic ich kolejnosci. Istnieje dzien i istnieje noc. W nocy jest ciemno, a w dzien jasno i nie zalezy to od nacisniecia zadnego przelacznika. Istnieje naturalne prawo i porzadek, które pozwalaja nam przetrwac i jest to dobre w podstawowym sensie, dobre w tym znaczeniu, ze porzadek ten istnieje, dziala i jest skuteczny.
Czesto to podstawowe prawo i porzadek panujace we wszechswiecie uznajemy za oczywiste, ale powinnismy dobrze sie nad tym zastanowic. Powinnismy docenic to, co mamy, poniewaz bez tego znalezlibysmy sie w wyjatkowo klopotliwej sytuacji. Bez swiatla slonca nie byloby roslinnosci, ani zadnych zbiorów, nie moglibysmy przyrzadzic posilku. Tak wiec, podstawa dobroc jest dobra, poniewaz jest tak podstawowa, tak fundamentalna. Jest naturalna, dziala i wlasnie z tego, a nie z przeciwstawienia zlu, wynika jej dobroc.
Ta sama zasada odnosi sie do naszej kondycji jako istot ludzkich. Jest w nas namietnosc, agresja i niewiedza. To znaczy, ze dbamy o przyjaciól, bronimy sie przed nieprzyjaciólmi, a czasem jestesmy obojetni. W tym przypadku nie uznajemy tu tych sklonnosci za wady. Stanowia one czesc naturalnej elegancji naszego wyposazenia jako ludzkich istot. Jestesmy wyposazeni w paznokcie i zeby, zeby bronic sie przed atakiem, posiadamy usta i genitalia, zeby wchodzic w zwiazki z innymi i mamy tyle szczescia, ze dysponujemy kompletnym systemem trawiennym i oddechowym, mozemy wiec przerabiac to, co nasze cialo wchlonelo, a nastepnie wydalac pozostalosci. Ludzkie zycie jest czyms naturalnym i tak samo da sie z niego skorzystac i skutecznie dziala, jak prawo i porzadek swiata. Tak naprawde, jest cudowne, jest idealne.
Niektórzy ludzie mogliby powiedziec, ze swiat jest dzielem jakiejs boskiej przyczyny , jednak nauki Siambhali nie zajmuja sie sprawa boskiego pochodzenia . Istota sciezki wojownika polega na osobistym rozpracowaniu sytuacji, takiej jaka ona jest w chwili obecnej. Z punktu widzenia Siambhali, kiedy mówimy, ze ludzkie istoty sa z gruntu dobre, mamy na mysli to, ze posiadaja one wszystkie zdolnosci jakich potrzebuja i wobec tego nie musza walczyc ze swoim swiatem. Nasza istota jest dobra, poniewaz nie stanowi podstawowego zródla agresji ani skarg. Nie mozemy sie skarzyc, ze mamy oczy, uszy, nos i usta. Nie mozemy przerobic swojej fizjologii ani zmienic zasad funkcjonowania umyslu. Podstawowa dobroc jest tym co posiadamy, tym w co zostalismy wyposazeni. Znajdujemy sie w naturalnej sytuacji, która odziedziczylismy w chwili narodzin.
Powinno nam towarzyszyc uczucie, ze wspaniale jest byc na tym swiecie. To cudownie widziec kolor czerwony i zólty, niebieski i zielony, fioletowy i czarny! Wszystkie te kolory przeznaczone sa dla nas. Odczuwamy cieplo i zimno, czujemy smak slodki i kwasny. Te doznania sa naszym udzialem i zaslugujemy na nie. Sa dobre.
Tak wiec, pierwszym krokiem w odkrywaniu podstawowej dobroci jest docenienie tego, co posiadamy. Ale potem, powinnismy sie rozejrzec i dokladniej przyjrzec sie temu, czym i kim jestesmy, gdzie i kiedy zyjemy. Dlaczego jako istoty ludzkie mozemy posiadac podstawowa dobroc. Nie jest to w rzeczywistosci kwestia wlasnosci, niemniej jednak zaslugujemy na nia.
Podstawowa dobroc bardzo scisle wiaze sie z pochodzacym z tradycji buddyjskiej pojeciem bodhiczity. Bodhi znaczy "przebudzony" lub "przytomny", natomiast czita znaczy "serce", zatem bodhiczita to "przebudzone serce". Takie przebudzone serce rodzi sie z gotowosci do stawienia czola wlasnemu stanowi umyslu. Moze sie wydawac, ze to wielkie wymaganie, ale jest ono konieczne. Powinienes przeanalizowac swoje zachowanie i zadac sobie pytanie, jak czesto tak naprawde próbowales nawiazac pelny kontakt ze swoim sercem. Jak czesto unikales tego w obawie, ze odkryjesz cos strasznego o sobie? Jak czesto byles gotowy spojrzec sobie w twarz w lustrze, nie doswiadczajac przy tym zaklopotania? Jak czesto chowales sie za zaslona gazety, uciekales w ogladanie telewizji albo pozwalales sobie po prostu na chwile odlotu? Pytanie za 64 tysiace dolarów: jaki zwiazek nawiazales ze soba samym w ciagu calego swego zycia?
Praktyka medytacji podczas siedzenia, jak to zostalo juz wczesniej omówione, stanowi srodek do ponownego odkrycia podstawowej dobroci, a ponadto umozliwia prawdziwe rozbudzenie serca. Siedzac w postawie medytacyjnej, jestes wlasnie takim nagim mezczyzna czy kobieta, znajdujacym sie pomiedzy niebem a ziemia. Kiedy siedzisz niedbale, próbujesz ukryc swoje serce, starasz sie je ochraniac garbiac sie nad nim. Kiedy natomiast siedzisz w postawie medytacyjnej wyprostowany, ale rozluzniony, twoje serce jest nagie. Cala twoja istota zostaje odslonieta - odkryta przede wszystkim przed toba samym, ale tez i przed innymi. Tak wiec, dzieki praktyce siedzenia w bezruchu i obserwacji wychodzacego i rozpuszczajacego sie w przestrzeni oddechu, nawiazujesz kontakt z wlasnym sercem. Kiedy po prostu jestes soba, rozwijasz w stosunku do siebie autentyczne wspólczucie.
Budzac serce w ten sposób, ku swemu zdumieniu odkrywasz, ze jest one puste. Odkrywasz, ze spogladasz w przestrzen kosmiczna. Czym jestes, kim jestes, gdzie jest twoje serce? Jesli dobrze sie przyjrzysz, nie znajdziesz niczego namacalnego, niczego konkretnego. Oczywiscie mozesz natknac sie na cos bardzo twardego, jesli masz do kogos zal, albo gdy zakochales sie zaborcza miloscia. Ale nie ma to nic wspólnego z przebudzonym sercem. Jesli szukasz przebudzonego serca, to kiedy siegniesz reka do klatki piersiowej, zeby go dotknac, nie znajdziesz tam nic prócz delikatnosci. To bolesne i delikatne miejsce, a jesli otworzysz oczy na reszte swiata, poczujesz gleboki smutek. Ten rodzaj smutku nie wynika z tego, ze ktos cie zle potraktowal. Nie czujesz smutku z powodu obrazy czy biedy. To doswiadczenie smutku jest nieuwarunkowane. Pojawia sie, poniewaz serce zostalo calkowicie odsloniete. Nie okrywa go ani skóra, ani zadna inna tkanka, jest to czyste, surowe mieso. Nawet kiedy siadzie na nim tylko komar, poczujesz go. Takie doswiadczenie jest swieze, delikatne i bardzo osobiste.
Prawdziwe serce smutku wylania sie z odczuwania tego, ze to nieistniejace serce jest przepelnione. Chcialbys z niego wylac krew, dac je innym. Dla wojownika to doswiadczenie smutnego, czulego serca oznacza narodziny nieustraszonosci. Zazwyczaj bycie nieustraszonym jest rozumiane jako brak leku, albo odpowiedz atakiem, kiedy ktos uderzy. Nie mówimy tu jednak o nieustraszonosci na poziomie ulicznego zabijaki. Prawdziwa nieustraszonosc wywodzi sie z czulosci, z tego, ze pozwalasz, zeby swiat laskotal twoje odkryte i piekne serce. Jestes gotowy, by bez oporu i wstydu otworzyc sie i stawic swiatu czola. Jestes gotowy dzielic sie swoim sercem z innymi.
Tekst pochodzi z ksiazki: Chogyam Trungpa,
"Shambhala, The Sacred Path of the Warrior"
O sciezce wojownika
Czogjam Trungpa Rinpocze
Kiedy mówimy o byciu wojownikiem, nie chodzi nam o umiejetnosci konieczne do prowadzenia wojny w konwencjonalnym sensie. Nie mówimy o tym jak nauczyc sie wyzwalac wlasna agresje albo jak poslugiwac sie smiercionosna bronia, zeby poszerzyc swoje terytorium i pokonac wszystkich wrogów. W tym przypadku stan wojownika odnosi sie do urzeczywistnienia mocy, godnosci i przebudzenia, wrodzonych nam wszystkim jako ludzkim istotom. To przebudzenie naszej podstawowej ludzkiej pewnosci i zaufania dodaje nam otuchy, rozwija wizjonerski umysl i umozliwia sukcesy w tym co robimy.
Poniewaz stan wojownika jest wrodzony ludzkim istotom, sposób umozliwiajacy stanie sie wojownikiem - wejscie na sciezke wojownika - polega na zobaczeniu tego kim i czym jestesmy jako ludzkie istoty i na dalszym tego kultywowaniu. Jesli spojrzymy na siebie bezposrednio, bez zazenowania czy zwatpienia, odkryjemy wiele mocy i mozliwosci, które caly czas pozostaja do naszej dyspozycji. Patrzac z tego punktu widzenia, jesli poczujemy, ze brak nam energii, ze nie jestesmy do niczego zdolni, albo, ze nie mamy wyobrazni, wtedy mówi sie o ataku wroga. Idea stanu wojownika pokazuje nam, ze dzieki naszemu ludzkiemu potencjalowi mozemy pokonac wroga tchórzliwego umyslu i odkryc ogromne rezerwy mozliwosci i inspiracji tkwiacych w naszym wnetrzu.
Tchórzliwy umysl znajduje oparcie w leku przed smiercia. Zwykle próbujemy sie chronic przed wszystkim, co mogloby nam przypomniec o tym, ze musimy umrzec. Ciagle wytwarzamy sztuczne oslony przed wszystkimi ostrymi krawedziami. Wokól siebie bezustannie przedziemy cieple kokony, w których przez caly czas mozemy czuc sie wygodnie i drzemac. Próbujemy nad wszystkim sprawowac kontrole, tak aby nic nie moglo niespodziewanie wyskoczyc i przyprawic nas o przykry szok, przypominajacy nam o wlasnej nietrwalosci i nieuchronnosci smierci. Robiac tak, usilujemy uchronic sie przed smiercia, która jak sadzimy stanowi przeciwienstwo celebracji zycia. Utrzymujac obronna postawe otaczamy sie znajoma mgla. Zyjemy dzieki poglebianiu depresji i poczucia braku szczescia. W rzeczywistosci ta niezmienna atmosfera depresji jest tym co sprawia, ze tworzone przez nas otoczenie wydaje sie znajome i podobne do gniazdka. Ale poniewaz wszystko to opiera sie na walce, nasza tchórzliwa postawa jest bardzo odlegla od odczuwania rzeczywistej radosci i zabawy zwiazanej ze stanem wojownika.
Bycie wojownikiem oznacza, ze potrafimy bezposrednio spojrzec na siebie i zauwazyc nature wlasnego tchórzliwego umyslu i wyjsc poza nia. Mozemy przehandlowac nasza malostkowa walke o bezpieczenstwo w zamian za duzo rozleglejsza wizje - nieustraszonosci, otwarcia i autentycznego heroizmu. Nie wydarza sie to od razu ale w trakcie stopniowo przebiegajacego procesu. Pierwsze przeczucie takiej mozliwosci pojawia sie kiedy zaczynamy odczuwac klaustrofobie i zaduch w zbudowanym przez siebie kokonie. W tym momencie w swoim wlasnym bezpiecznym domu czujemy sie jak w pulapce i nabieramy przekonania, ze alternatywa jest mozliwa. Zaczynamy odczuwac ogromna tesknote za swiezym powietrzem i w koncu rzeczywiscie udaje sie nam nabrac wdech cudownego czystego powietrza, które naplywa do naszego zatechlego gniazda.
Wtedy uswiadamiamy sobie, ze przez caly czas, to my sami dokonywalismy wyboru pelnego ograniczen zycia. Ale teraz cos zmienia sie w naszej tchórzliwej i obronnej mentalnosci. Równoczesnie odkrywamy, ze bardzo latwo mozemy zamienic to uzaleznienie i jestesmy w stanie wyrwac sie z wlasnego ciemnego, dusznego wiezienia na swieze powietrze, gdzie mozemy rozprostowac nogi, przejsc sie, pobiec, a nawet tanczyc i bawic sie. Uswiadamiamy sobie, ze potrafimy porzucic uciazliwa walke, konieczna do podtrzymywania tchórzostwa i rozluznic sie wiekszej przestrzeni zaufania.
Wazne jest zrozumienie tego co dla wojownika znaczy zaufanie, pewnosc. Wojownik do niczego nie rozwija zaufania. Nie uczy sie po prostu jakiejs umiejetnosci, jak np. sztuki walki mieczem, na której zawsze móglby polegac. Ani tez nie staje sie wyjatkowo upartym, uwazajac, ze jesli wystarczajaco dlugo wytrwa i nigdy sie nie podda, to odniesie sukces. Te konwencjonalne idee zaufania stalyby sie tylko nastepnymi kokonami, opartymi na rozwinietych stylach obrony i agresji.
W tym przypadku mówimy, ze wojownik posiada samoistne zaufanie, pewnosc. Oznacza to, iz pozostaje on w stanie pewnosci, wolnym od wspólzawodnictwa i jakiegokolwiek poczucia walki. Zaufanie wojownika pozostaje nieuwarunkowane. Innymi slowy, poniewaz nie jest on rozproszony przez zadne tchórzliwe mysli, moze spoczywac w niezachwianym i przebudzonym stanie umyslu, który w ogóle nie potrzebuje zadnych punktów odniesienia.
Z drugiej strony, nie znaczy to, ze gdy tylko wojownik odkryje swoja wrodzona pewnosc, nie ma juz nic do zrobienia. Istnieje wiele podobienstw pomiedzy sciezka wojownika, a buddyjska sciezka nie egoistycznego dzialania bodhisattwy. Bodhisattwa to praktykujacy, którego nie satysfakcjonuje mozliwosc wyzwolenia siebie samego z bólu samsary, ale heroicznie zobowiazuje sie nie spoczac, dopóki nie pomoze wyzwolic sie wszystkim czujacym istotom. W ten sam sposób, posiadajacy pewnosc wojownik, nie pozostaje jedynie dumny z tego, ze spostrzegl nature swego kokona i wyszedl z niego. Nie moze pozostawac zadowolony z siebie i swoich osiagniec, ani cieszyc sie z samego poczucia ulgi i wolnosci. Zamiast tego jego zrozumienie i osobiste doswiadczenie klaustrofobii tchórzliwego umyslu, sluza jako inspiracja w uwolnieniu zarówno siebie jak i innych. Wojownik naprawde nie potrafi ignorowac cierpienia i depresji jakie spostrzega wokól siebie. Tak wiec, z jego nieuwarunkowanego zaufania, pewnosci spontanicznie rodzi sie wspólczucie.
Wspólczucie wojownika manifestuje sie poprzez rózne wlasciwosci, które wszystkie powstaja z natury jego podstawowej pewnosci. Poniewaz pelen pewnosci stan umyslu wojownika jest samoistniejacy, nie wytworzony przez agresje, wojownik nie jest ani arogancki ani nadety. Zamiast tego pozostaje pokorny, zyczliwy i zachowuje sie z pewna rezerwa w stosunku do innych. Wojownik nie poddaje sie watpliwosciom i z tego powodu ma poczucie humoru, pozostaje w dobrym nastroju i posiada pelne przekonanie do tego co robi. Nie daje sie zlapac w pulapke malodusznej nadziei czy strachu i dlatego jego wizja staje sie rozlegla, a on nie obawia sie popelniania bledów. W koncu sam jego umysl przeradza sie w niezmierzona przestrzen i w ten sposób uzyskuje calkowite panowanie nad swiatem zjawiskowym. Oprócz tych wszystkich wlasciwosci, wojownik posiada ogromne zdolnosci wizjonerskie. Innymi slowy, nie ograniczaja go ani nie wpedzaja w depresje zadne przeszkody, poniewaz z autentyczna ciekawoscia i radoscia wlacza on je wszystkie jako elementy skladowe swojej sciezki.
Pelen zaufania do siebie, wojownik postepuje delikatnie, nieustraszenie i inteligentnie. Jego lagodnosc to cieplo ludzkiego serca,. Dzieki cieplu serca, pewnosc wojownika nie jest ani zbyt twarda ani zbyt krucha. Natomiast okazuje on wrazliwosc, otwartosc i lagodnosc. To wlasnie nasza lagodnosc pozwala nam odczuwac cieplo i dobroc, a takze zakochiwac sie. Ale równoczesnie nie stajemy sie przesadnie czuli. Jestesmy zarazem twardzi i lagodni. Tak nieustraszeni jak i lagodni. Wojownik odnosi sie do swiata z pewnym poczuciem braku przywiazania, z dystansem i precyzja. Taki aspekt pewnosci to naturalny instynkt nieustraszonosci, który pozwala wojownikowi radzic sobie z wyzwaniami bez utraty wlasnej integralnosci. W koncu nasza pewnosc wyraza sie jako wrodzona inteligencja, która podnosi zwykla lagodnosc i nieustraszonosc do stanu wojownika. Innymi slowy, jest to inteligencja nie dopuszczajaca do tego, aby delikatnosc stala sie tanim romantyzmem bez zadnych perspektyw, a nieustraszonosc aby nie przerodzila sie w zachowanie "maczo". Inteligencja jest naszym poczuciem przebudzonej ciekawosci ukierunkowanej na swiat. To cos, co pozwala nam docenic i czerpac rozkosz z barwnych przejawów swiata wokól nas.
Ale co to wszystko moze miec wspólnego z poteznym wojownikiem i królem [tybetanskim], Gesarem z Ling, który poslugiwal sie magiczna bronia, dosiadal cudownego, skrzydlatego rumaka i zabil niezliczona ilosc demonów i innych wrogów swietych nauk? Jesli uzyjemy bardziej tradycyjnego jezyka dotyczacego sciezki wojownika, lepiej zrozumiemy to o czym do tej pory mówilismy.
Nazwalismy juz tchórzostwo wrogiem wojownika. Tchórzostwo jest kuszaca i rozpraszajaca wlasciwoscia naszych wedrujacych i neurotycznych umyslów, która nie pozwala nam spoczac w naturalnym stanie, stanie niezachwianej czujnosci, która nazwalismy pewnoscia wojownika. Tchórzostwo w rzeczywistosci jest sila zla, wznoszaca przeszkody temu, co mozemy nazwac nasza wewnetrzna pewnoscia, z natury pozbawiona tchórzostwa i agresji oraz wolna od zla. Z tego punktu widzenia, celem wojownika jest pokonanie wroga, opanowanie zla naszych tchórzliwych umyslów i odkrycie wlasnej dobroci, wlasnej pewnosci.
Kiedy mówimy o pokonaniu wroga, wazne jest zrozumienie, ze nie chodzi tutaj o wykorzystanie agresji. Prawdziwy wojownik nie obraza sie ani nie jest arogancki. Taka ambicja czy arogancja bylaby po prostu jeszcze jednym aspektem tchórzliwego umyslu, nastepnym wrogiem samego stanu wojownika. Tak wiec, dla wojownika absolutnie konieczne jest poskromienie swojej wlasnej ambicji zwyciezania, wtedy kiedy wlasnie ujarzmia swoich najbardziej jawnych wrogów. Cala idea bycia wojownikiem polega na tym, zeby z nieustraszonoscia, delikatnoscia i inteligencja stanac twarza w twarz z wrogiem, dzieki czemu jestesmy w stanie rozwijac sie i osiagnac samourzeczywistnienie.
Posiadajac takie zrozumienie sciezki wojownika mozemy znowu zajac sie historia Gesara z Ling. W tym momencie uwazamy cala te opowiesc za pokaz dzialania umyslu wojownika. Gesar reprezentuje ideal wojownika, zasade wszystko pokonujacej pewnosci. Jako centralna moc tego, co zdrowe, zwycieza on kazdego ze swoich wrogów, zle moce czterech kierunków, które odwracaja umysly ludzi od autentycznych nauk buddyzmu, gloszacych, ze mozliwe jest osiagniecie ostatecznego samourzeczywistnienia. Wrogowie z czterech stron w obrazowy sposób reprezentuja rózne manifestacje tchórzliwego umyslu, które idealny wojownik pokonuje dzieki mocy swojej niewzruszonej pewnosci.
Magiczny orez Gesara i jego wspanialy skrzydlaty rumak, stanowia równiez wazne zasady energii w swiecie wojownika. Bron jest symbolem samego stanu wojownika. Nosi on ja nie dlatego, ze boi sie ataku, ale po to, zeby dac wyraz temu czym naprawde jest. Bron w rzeczywistosci przyciaga wlasciwosci stanu wojownika i inspiruje jego odwage i delikatnosc. Skrzydlaty kon Gesara symbolizuje pewnosc wojownika. Jest on idealnym wyobrazeniem czegos pieknego, romantycznego, zywotnego i dzikiego, co wojownik moze pochwycic i dosiasc. Taki kon móglby byc bardzo niebezpieczny i nieprzydatny, ale w tym przypadku wojownik wyzwal i zwyciezyl wrogów z czterech kierunków i dlatego z godnoscia i duma moze dosiasc wielkiego, skrzydlatego wierzchowca pewnosci i sukcesu.
Tekst pochodzi ze wstepu do ksiazki Alexandry David Neel i Lamy Yongden,
"Nadludzkie zycie Gesara"
MEDYTACJA
Czogjam Trungpa Rinpocze
Medytacja stanowi rozlegly temat i na przeciagu wieków rozwijala sie w wielu kierunkach, a wsród róznych religijnych tradycji istnieje wiele jej odmian. Ogólnie mówiac, podstawowy charakter medytacji przyjmuje jedna z dwóch form. Pierwsza wywodzi sie z nauk, które dotycza odkrywania natury egzystencji, druga zwiazana jest z komunikacja z zewnetrzna czy uniwersalna koncepcja Boga. W kazdym jednak przypadku medytacja stanowi jedyny sposób zastosowania nauk w praktyce.
Tam gdzie wystepuje koncepcja zewnetrznej, "wyzszej" Istoty, tam tez pojawia sie wewnetrzna osobowosc, znana jako "Ja" albo Ego. W tym przypadku praktyka medytacji staje sie sposobem nawiazania komunikacji z zewnetrzna Istota. Oznacza to, ze czlowiek uwaza sie za cos gorszego i stara sie nawiazac kontakt z czyms wyzszym, lepszym. Taka medytacja opiera sie na oddaniu. Jest to glównie wewnetrzna czy tez introwertyczna praktyka medytacji, dobrze znana w hinduskich naukach, gdzie kladzie sie nacisk na wejscie w wewnetrzny stan samadhi, dotarcie do glebi swego serca. Mozna znalezc podobna technike w ortodoksyjnych naukach chrzescijanstwa, gdzie uzywa sie modlitwy serca i zwraca sie uwage na koncentracje na sercu. Jest to srodek prowadzacy do utozsamienia sie z zewnetrzna istota i wymaga oczyszczenia. Podstawowe wierzenie opiera sie na przekonaniu, ze czlowiek jest oddzielony od Boga, ale istnieje ogniwo z nim laczace i czlowiek jest wciaz czescia. Czasami jednak powstaje zamieszanie z tym wszystkim i po to zeby je usunac konieczna jest wewnetrzna praca i staranie sie wyniesienia jednostki na poziom swiadomosci. To podejscie wykorzystuje emocje i praktyki dewocji, których celem jest nawiazanie kontaktu z Bogiem, czy bogami albo z jakims konkretnym swietym. Takie dewocyjne praktyki moga równiez obejmowac recytacje mantr.
Druga zasadnicza forma medytacji, prawie calkowicie stanowi przeciwienstwo pierwszej, chociaz w koncu moze prowadzic do takich samych rezultatów. Tutaj nie ma zadnego wierzenia rozrózniajacego to co wyzsze i to co nizsze, nie pojawia sie idea róznych poziomów czy bycia w nierozwinietym stanie. Czlowiek nie czuje sie czyms gorszym, ani tez nie stara sie osiagnac czegos wyzszego od siebie. Dlatego praktyka medytacji nie wymaga wewnetrznej koncentracji na sercu. Nie ma zadnej centralistycznej koncepcji. Nawet takie praktyki jak koncentracja na czakrach czyli psychicznych centrach wykonuje sie w inny sposób. Chociaz niektóre buddyjskie nauki wspominaja o czakrach, to jednak praktyki z nimi zwiazane nie opieraja sie na rozwijaniu wewnetrznego centrum. Tak wiec, ta podstawowa forma medytacji zwiazana jest z próbowaniem zobaczenia tego co jest. Istnieje wiele wariacji tej formy medytacji, ale generalnie opieraja sie one na róznych technikach otwierania sie. Dlatego tez w tego rodzaju medytacji nie osiaga sie rezultatu po dlugotrwalej, zmudnej praktyce polegajacej na wznoszeniu sie do "wyzszego" stanu, ani tez nie jest konieczne wprowadzanie sie w jakis rodzaj wewnetrznego transu. Jest to bardziej cos, co moglibysmy nazwac "pracujaca medytacja" albo ekstrawertyczna medytacja, w której zreczne srodki i madrosc musza pozostawac ze soba polaczone jak dwa skrzydla ptaka. Nie chodzi tutaj próbowanie wycofania sie ze swiata. W rzeczywistosci, bez zewnetrznego swiata, swiata pozornych zjawisk, praktyka medytacji bylaby prawie niemozliwa, poniewaz jednostka i zewnetrzny swiat nie sa od siebie oddzielone, ale koegzystuja ze soba. Dlatego tez nie powstaje tutaj koncepcja próbowania komunikacji i stania sie jednoscia z jakas wyzsza Istota.
W tego rodzaju praktyce medytacji pojecie terazniejszosci odgrywa bardzo wazna role. W rzeczywistosci stanowi istote medytacji. Niezaleznie od tego co sie robi, co próbuje sie praktykowac, nie jest to ukierunkowane na osiagniecie wyzszego stanu czy podazaniem za jakas teoria czy idealem. Po prostu chodzi tutaj o spróbowanie zobaczenia tego co jest tutaj i teraz bez zadnego celu czy ambicji. Trzeba stac sie swiadomym chwili obecnej, korzystajac z takich srodków jak koncentracja na oddechu, która rozwinela sie w buddyjskiej tradycji. Opiera sie ona rozwijaniu znajomosci terazniejszosci, poniewaz kazdy oddech jest unikalny i stanowi ekspresje teraz. Kazdy oddech jest oddzielony od nastepnego, zostaje w pelni zauwazony i odczuty, nie w wizualizowanej formie, ani jako pomoc w koncentracji, ale powinien zostac wlasciwie i dokladnie potraktowany. Tak jak kiedy wyglodnialy czlowiek, kiedy je nie jest nawet swiadomy tego, ze je. Jest tak pochloniety jedzeniem, ze calkowicie utozsamia sie z tym co robi i niemalze staje sie jednoscia ze smakiem i z zadowoleniem. Podobnie z oddychaniem, cala idea polega na tym, zeby starac sie widziec poprzez kazdy moment. Tak wiec, w tym przypadku koncepcja usilowania stawania sie czyms wyzszym w ogóle nie powstaje, a opinie nie maja wiekszego znaczenia. W pewnym sensie opinie stanowia droge ucieczki, wytwarzaja pewien rodzaj lenistwa i zaciemniaja klarownosc wizji. Przejrzystosc swiadomosci zostaje zaslonieta przez sfabrykowane koncepcje i wszystko cokolwiek widzimy staramy sie zaszufladkowac albo dostosowac do wlasnych z góry przyjetych idei. Dlatego tez koncepcje i teorie - w tym przypadku takze teologia - moga stac sie przeszkodami. W tym miejscu mozna zadac pytanie, jaki jest wiec sens studiowania buddyjskiej filozofii? Poniewaz istnieja Pisma i teksty, z pewnoscia jest jakas filozofia, która trzeba przyjac i czyz nie jest to pewna koncepcja? A wiec, zalezy to od jednostki ale generalnie tak nie jest. Od samego poczatku próbuje sie przekroczyc koncepcje i byc moze w bardzo krytyczny sposób odkryc to, co jest. Trzeba rozwinac krytyczny umysl, który stymuluje inteligencje. Na poczatku moze to doprowadzic do odrzucenia tego co mówia nauczyciele czy co jest napisane w ksiazkach, ale pózniej zaczyna sie cos odczuwac i samemu odkrywac. Nastepuje wtedy to, co znane jest jako spotkanie wyobrazni z rzeczywistoscia, kiedy odczucie pewnych slów czy koncepcji spotyka sie z intuicyjna wiedza, byc moze jeszcze w niejasny i niezbyt precyzyjny sposób. Czlowiek moze nie byc pewny czy to czego sie uczy jest wlasciwe czy nie, ale generalnie czuje, ze cos odkryje. Nie mozna zaczac od bycia doskonalym, ale od czegos trzeba zaczac. I jesli kultywuje sie ten inteligentny, intuicyjny wglad, wtedy stopniowo, krok po kroku, rozwijaja sie prawdziwe intuicyjne odczucia i element wyobrazni czy halucynacji stopniowo sie wyklarowuje i w koncu zanika. W koncu stopniowe uczucie odkrycia staje sie bardzo przejrzyste, tak ze prawie nie pozostaja zadne watpliwosci. Nawet na tym poziomie jest mozliwe, ze nie jest sie w stanie wyjasnic swego odkrycia werbalnie czy przelania go na papier i w rzeczywistosci jesli próbuje sie cos takiego zrobic, bedzie to ograniczenie, które moze okazac sie niebezpieczne. Jednak, kiedy to odczucie rosnie i rozwija sie, w koncu uzyskuje sie bezposrednia wiedze, zamiast zdobywac cos, co jest oddzielone od poznajacego. Tak jak w przykladzie glodnego czlowieka, stajesz sie jednoscia z przedmiotem. Mozna to osiagnac jedynie dzieki medytacji. Dlatego medytacja jest raczej kwestia cwiczenia - to robocza praktyka. Nie chodzi tutaj o wejscie w jakas wewnetrzna glebie ale o otwarcie sie i rozszerzenie na zewnatrz.
Takie sa podstawowe róznice pomiedzy tymi dwoma rodzajami medytacyjnej praktyki. Pierwsza moze byc odpowiednia dla jednych ludzi, a druga dla innych. Nie jest to kwestia tego, ze jedna jest lepsza albo dokladniejsza od drugiej. Ale w kazdej z tych medytacji najpierw trzeba przezwyciezyc wielkie uczucie wymagania i ambicji, które dzialaja jako glówna przeszkoda. Wymagania w stosunku do kogos takiego jak Guru albo ambicje osiagniecia czegos dzieki temu co sie robi powstaja z wrodzonego pozadania czy chcenia, które stanowi centralizujace pogladu. Ten centralizujacy poglad jest z gruntu slepy. To tak jak posiadanie tylko jednego oka, które umieszczone jest na piersi. Kiedy chcesz isc nie mozesz obrócic glowy i widzisz tylko ograniczony obszar. Poniewaz widzisz tylko w jednym kierunku, brakuje ci inteligencji sluzacej do obracania glowy. Dlatego istnieje wielkie niebezpieczenstwo upadku. To chcenie dziala jak zaslona i tworzy przeszkode w odkryciu chwili terazniejszosci, poniewaz chcenie opiera sie albo na przyszlosci albo na próbowaniu kontynuowania tego co istnialo w przeszlosci i dlatego terazniejszosc zostaje calkowicie zapomniana. Moze pojawic pewien wysilek do skupienia sie na terazniejszosci, ale byc moze dwadziescia procent swiadomosci opiera sie na terazniejszosci a reszta jest rozproszona na przeszlosc i przyszlosc. Dlatego nie ma wystarczajacej mocy zeby zobaczyc bezposredni co jest teraz.
Tutaj nauki o braku "ja" odgrywaja równiez bardzo wazna role. Nie jest to jedynie kwestia zaprzeczenia egzystencji Ego, poniewaz jest ono czyms wzglednym. Tam gdzie jest zewnetrzna osoba, wyzsza Istota albo koncepcja czegos co pozostaje oddzielone od podmiotu, wtedy mamy sklonnosc zeby myslec, ze istnieje cos wewnatrz, poniewaz jest na zewnatrz. Zewnetrzne zjawisko staje sie czasami czyms tak przytlaczajacym i wydaje sie posiadac wszelkie uwodzicielskie i agresywne wlasciwosci, ze budujemy przeciw niemu pewien rodzaj obronnego mechanizmu, nie zauwazajac ze sam stanowi kontynuacje zewnetrznego zjawiska. Staramy sie odizolowac od tego co zewnetrzne, a to stwarza rodzaj gigantycznej banki w nas, która sklada sie sklada sie tylko z powietrza i wody albo w tym przypadku ze strachu i odbicia zewnetrznego zjawiska. Tak wiec, ta ogromna banka nie dopuszcza zadnego swiezego powietrza i to jest wlasnie "ja", Ego. W tym sensie mówimy o egzystencji Ego, ale w rzeczywistosci jest ono iluzoryczne. Kiedy zostanie to juz zbudowane, zwykle pragnie sie stworzyc jakis zewnetrzny idol albo schronienie. Podswiadomie czlowiek wie, ze to "ja" jest banka, która w kazdej chwili moze peknac, a wiec usiluje ja jak tylko sie da chronic - albo swiadomie albo podswiadomie. W praktyce uzyskalismy taka zrecznosc w ochranianiu tego Ego, ze udaje sie nam zachowac go przez setki lat. To tak, jakby ktos posiadal bardzo cenne okulary i zamykal je w pudelku albo w róznych pojemnikach, zeby bezpiecznie je przechowac, tak ze nawet kiedy wszystko inne sie rozbije one ocaleja. Moze odczuwac, ze inne rzeczy duzo wytrzymaja, ale one nie i dlatego musza dluzej przetrwac. W ten sam sposób, Ego trwa dluzej, poniewaz czujemy, ze moze ono w kazdej chwili peknac. Istnieje lek przed zniszczeniem, poniewaz byloby to zbyt duzo, mozna by za bardzo sie odslonic. I jest taki charakter, taki fascynujacy wzorzec zbudowany na zewnatrz nas, chociaz w rzeczywistosci jest naszym wlasnym odbiciem. Dlatego tez koncepcja braku "ja" nie jest kwestia tego czy istnieje "ja" albo Bóg, ale kwestia usuniecia tej koncepcji banki. Kiedy juz sie to zrobi nie musi sie rozmyslnie niszczyc Ego, albo rozmyslnie potepiac Boga. Kiedy ta bariera zostaje usunieta mozemy sie rozszerzac i odplynac. Ale da sie to osiagnac tylko dzieki praktyce medytacji, do której trzeba podejsc w bardzo praktyczny i prosty sposób. Wtedy mistyczne doswiadczenie radosci, czy Laski, albo cokolwiek to moze byc zostaje odnalezione w kazdym przedmiocie. To wlasnie próbuje sie osiagnac przez medytacyjna praktyke Wipasjany czyli "Wgladu". Kiedy juz ustabilizuje sie podstawowy wzorzec dyscypliny i rozwinie regularny sposób postepowania z sytuacja - czy bedzie to oddychania, chodzenie, czy cos innego - wtedy, na pewnym poziomie technika stopniowo zanika. Rzeczywistosc stopniowo sie rozszerza, tak ze wcale nie musimy uzywac zadnej techniki. I w tym przypadku nie trzeba sie koncentrowac na wnetrzu, bo nastepuje coraz to wieksze i wieksze rozprzestrzenianie sie na zewnatrz. A im wiecej czlowiek sie rozszerza, tym bardziej zbliza sie do pozbawionej centrum egzystencji.
Taki jest podstawowy wzór tego rodzaju medytacji, która opiera sie na trzech fundamentalnych czynnikach, po pierwsze, brak wewnetrznego scentralizowania, po drugie, brak pragnienia stania sie czyms wyzszym i po trzecie, calkowite utozsamianie sie z tu i teraz. Te trzy elementy biegna przez cala praktyke medytacji, od samego poczatku, az do momentu urzeczywistnienia.
Pytanie: Wspomnial pan w swoim wykladzie o terazniejszosci i ciekawi mnie, jak mozna stac sie swiadomym tego co absolutne poprzez swiadomosc relatywnego momentu w czasie?
Odpowiedz: Musimy zaczac od pracy z relatywnym aspektem dopóki w koncu ta terazniejszosc nie przybierze tak zywotnej cechy, ze nie bedzie juz dluzej uzalezniona od relatywnego sposobu wyrazania terazniejszosci. Mozna powiedziec, ze teraz istnieje przez caly czas, poza koncepcja relatywnosci. Ale poniewaz wszystkie koncepcje opieraja sie na idei relatywnosci, niemozliwe jest znalezienie slów, które by wychodzily poza nia. Tak wiec terazniejszosc stanowi jedyny sposób na bezposrednie widzenie. Najpierw znajduje sie pomiedzy przeszloscia a przyszloscia - teraz. Nastepnie stopniowo odkrywa sie, ze terazniejszosc wcale nie jest uzalezniona od relatywizmu. Odkrywa sie, ze przeszlosc nie istnieje, przyszlosc nie istnieje a wszystko dzieje sie teraz. Podobnie, zeby wyrazic przestrzen, mozna na poczatku stworzyc wazon, potem go rozbic zeby zobaczyc, ze pustka w wazonie jest taka sama jak na zewnatrz. Takie jest cale znaczenie stosowania techniki. Na poczatku, terazniejszosc w pewnym sensie nie jest doskonala. Albo mozna powiedziec, ze medytacja nie jest doskonala, jest czystym wytworem czlowieka. Siada sie, próbuje sie pozostawac w spokoju i koncentrowac na oddechu, itd. Ale kiedy tak sie zaczyna, stopniowo odkrywa sie cos wiecej. Tak wiec wysilek, który sie wlozylo - w odkrycie terazniejszosci - nie zostaje zmarnowany, chociaz wtedy mozna zauwazyc, ze byl raczej glupi. Ale to jedyny sposób, zeby zaczac.
Pytanie: Czy zanim uczen zacznie medytowac powinien pozbyc sie Ego, czy tez przyjdzie to w naturalny sposób podczas nauki?
Odpowiedz: Przychodzi to w naturalny sposób, poniewaz nie mozesz zaczac bez Ego. Z gruntu Ego nie jest zle. Dobro i zlo naprawde nigdzie nie istnieja, sa drugorzedne. W pewnym sensie Ego jest czyms falszywym, ale niekoniecznie zlym. Musisz zaczac razem z Ego, wykorzystac je , a z czasem zuzyje sie ono, jak para butów. Ale musisz je wykorzystac i calkowicie je zuzyc, tak zeby nic nie przetrwalo. W przeciwnym przypadku, jesli spróbujesz odepchnac Ego i byc doskonalym od samego poczatku, wtedy mozesz stac sie coraz bardziej i bardziej doskonalym z jednej strony, ale z drugiej strony nagromadzi sie taka sama ilosc niedoskonalosci, w podobny sposób jak intensywne swiatlo stwarza równiez intensywna ciemnosc.
Pytanie: Stwierdzil pan, ze istnieja dwie podstawowe formy medytacji - praktyka dewocyjna czyli próbowanie nawiazania kontaktu z czyms wyzszym oraz taka, która jest prosta swiadomoscia tego co jest - ale praktyka dewocyjna jednak odgrywa duza role równiez w buddyzmie, na przyklad dewocyjne piesni, itp. Nie wiem w jak sposób sie to dzieje, to znaczy, jak te dwa rózne aspekty lacza sie ze soba?
Odpowiedz: Tak, ale ten rodzaj dewocyjnej praktyki, który wystepuje w buddyzmie stanowi jedynie proces otwierania sie, poswiecania Ego. To proces stwarzania naczynia. Nie zamierzam potepiac innego rodzaju dewocji, ale jesli spojrzy sie na nia z punktu widzenia kogos, kto w niezreczny sposób uzywa tej techniki, to wtedy oddanie staje sie pragnieniem uwolnienia sie. Taki czlowiek czuje sie bardzo oddzielony, uwieziony i niedoskonaly. Traktuje siebie jako z gruntu zlego i stara sie wyzwolic. Innymi slowy, niedoskonala czesc zostaje utozsamiona z "ja", a wszystko co doskonale z jakas zewnetrzna istota, a wiec pozostaje tylko wydostanie sie z wiezienia. Ten rodzaj oddania to zbytni nacisk kladziony na swiadomosc Ego, negatywnego aspektu Ego. W buddyzmie istnieja setki róznych dewocyjnych praktyk, wiele relacji o poswieceniu dal Guru albo o komunikowaniu sie z Guru, o osiagnieciu Przebudzonego Stanu umyslu dzieki oddaniu. Jednak we wszystkich tych przypadkach oddanie nigdy nie zaczyna sie od centralizacji Ego. We wszystkich spiewach czy ceremoniach, na przyklad tych, które wykorzystuja symbolizm albo wizualizacje buddów, przed rozpoczeciem wizualizacji najpierw robi sie bezforemna medytacje, która stwarza calkowicie otwarta przestrzen. Na koncu zas, zawsze recytuje sie to co znane jest jako Potrójne Kolo: "Ja nie istnieje, zewnetrzna wizualizacja nie istnieje, akt wizualizacji nie istnieje" - cala idea polega na tym, ze kazde uczucie osiagniecia zostaje wrzucone w otwartosc, takze nie czuje sie ze cokolwiek sie zbiera. Uwazam, ze jest to podstawa. Mozna odczuwac wielkie oddanie, ale jest to pewien rodzaj abstrakcyjnej formy oddania, które nie centralizuje sie we wnetrzu. Po prostu nastepuje identyfikacja z odczuciem oddania i to wszystko. Jest to zapewne inna koncepcja oddania, gdzie nie ma zadnego centrum a istnieje tylko oddanie. Natomiast we wszystkich innych przypadkach oddanie zawiera w sobie wymaganie. Istnieje nadzieja uzyskania czegos w zamian.
Pytanie: Czy móglby pan podsumowac jaki jest cel medytacji?
Odpowiedz: No cóz, medytacja stanowi cel sam w sobie. Medytacji nie robi sie w jakim celu, ona sama jest celem. Zwykle we wszystkim co robimy mamy jakis cel: cos ma sie wydarzyc w przeszlosci, dlatego to co teraz robie jest wazne - wszystko ma taki punkt odniesienia. Ale cala idea medytacji polega na rozwinieciu zupelnie innego sposobu odnoszenia sie do rzeczy, takiego w którym nie ma wcale zadnego celu. W rzeczywistosci medytacja zajmuje sie pytaniem, czy jest cos takiego jak cel. A kiedy czlowiek nauczy sie innego postepowania z sytuacja, nie ma juz dluzej celu. Nie jest na drodze prowadzacej dokads. Albo bardziej, jest równoczesnie w drodze i u jej celu. Po to faktycznie jest medytacja.
Pytanie: Czy byloby to stopienie sie z rzeczywistoscia?
Tak, poniewaz rzeczywistosc jest przez caly czas. Rzeczywistosc nie jest oddzielna istota i chodzi o to, zeby stac sie jednoscia z rzeczywistoscia - nie osiagnac jednosc, ale utozsamic sie nia. Czlowiek jest juz czescia tej rzeczywistosci i pozostaje tylko pozbyc sie watpliwosci. Wtedy odkrywa sie, ze tak bylo zawsze.
Teraz chyba powinienem zwrócic uwage na jedna czy dwie drobne sprawy dotyczace medytacji, chociaz omówilismy juz zasadnicze podstawy tego tematu.
Generalnie, instrukcje medytacyjne nie moga zostac podane na wykladzie. Powinien istniec osobisty zwiazek pomiedzy nauczycielem a uczniem. W kazdej podstawowej technice, takiej jak swiadomosc oddechu wystepuja pewne wariacje. Ale chyba powinienem w skrócie wyjasnic podstawowy sposób medytowania, a wy jesli pózniej zechcecie przejsc dalej z pewnoscia bedziecie mogli otrzymac dalsze wskazówki od nauczyciela medytacji.
Jak juz wczesniej powiedzialem, medytacja nie jest zwiazana z rozwijaniem koncentracji. Chociaz wiele ksiazek o buddyzmie, opisuje takie praktyki jak Samatha jako rozwijajace koncentracje, to uwazam, ze ten termin w pewnym sensie jest mylacy. Mozna z tego by wywnioskowac, ze medytacje da sie wykorzystac do komercyjnych celów i uzywac jej do liczenia pieniedzy czy czegos podobnego. Ale medytacji nie wykorzystuje sie do komercyjnych celów, rózni sie od koncentracji. Widzicie, zasadniczo nie da sie na prawde skoncentrowac. Kiedy czlowiek usiluje sie mocno skoncentrowac, wtedy musi myslec, ze koncentruje sie na przedmiocie i potrzebuje jeszcze czegos do przyspieszenia. W ten sposób wystepuja dwa procesy, ten drugi stanowi pewien rodzaj straznika, który sprawdza czy robi sie to we wlasciwy sposób. Ta czesc musi zostac usunieta, w przeciwnym przypadku konczy sie bedac bardziej swiadomym siebie, a mniej samej koncentracji i nie jest sie juz w stanie koncentracji. Staje sie to blednym kolem. Dlatego nie da sie rozwijac samej koncentracji bez usuniecia scentralizowanego pilnowania, usilowania bycia uwaznym - czyli Ego. Tak wiec, praktyka Samathy, swiadomosci oddechu nie polega na koncentrowaniu sie na oddechu.
Na Wschodzie zwykle stosuje sie postawe ze skrzyzowanymi nogami i jesli ktos potrafi w niej siedziec, to powinien jej uzywac. Nastepnie powinno sie cwiczyc w tym, zeby siedziec i medytowac w kazdym miejscu, nawet na srodku pola. Nie powinno sie szczególnie zwracac uwagi na to, ze sie siedzi ani na poszukiwaniu czegos do siedzenia. Takze fizyczna postawa jest dosc wazna. Na przyklad, kiedy sie lezy mozna miec sklonnosc do zasypiania, kiedy sie stoi moze to sklaniac do chodzenia. Ale ci, którym trudno jest siedziec ze skrzyzowanymi nogami, równie dobrze moga siedziec na krzesle. W buddyjskiej ikonografii postawa siedzenia na krzesle jest znana jako Maitreja asana i w pelni akceptowana. Wazne jest zeby miec wyprostowane plecy, tak zeby nie wystepowaly napiecia podczas oddychania. Sam oddech nie stanowi przedmiotu koncentracji, jak juz juz mówilismy, ale chodzi o to zeby stac sie jednym z odczuwaniem oddechu. Na poczatku konieczny jest pewien wys...