Chłopi(2), Lektury szkolne

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

CHŁOPI

 

Władysław Stanisław Reymont (1867-1925) – człowiek i twórca

 

   Stanisław Władysław Rejment (bo tak brzmiało pierwotnie nazwisko pisarza) urodził się 7 maja 1867 roku we wsi Kobiele Wielkie w pow. Radomsko. W jego rodzinie tradycje szlacheckie przeplatały się z chłopskimi. Ojcem pisarza był wiejski organista, Józef Reyment, a matką zubożała szlachcianka – Antonina z Kupczyńskich. Rejmentowie mieli liczne potomstwo: siedem córek, i dwóch synów, zaś Władysław Stanisław był ich piątym z kolei dzieckiem. Jest rzeczą zrozumiałą, że warunki startu życiowego w tak licznej rodzinie nie mogły być łatwe. Wspomnienia z domu rodzinnego – jak się zdaje wyniósł nie najlepsze. Żywił zwłaszcza niechętny stosunek do ojca. W liście do brata już jako początkujący pisarz tak się zwierzał: Wierz mi, że lepiej będzie, być i nie może. Znasz ojca. Sknerstwo posunął do głupoty, do własnego zjadania się [...]. To co powiem nie jest przyjemnym – otóż większego próżniaka ja nie znam na świecie, nie można by nawet przypuszczać, że istnieje – a większego egoisty nawet Balzac by nie wymyślił [...]. Nie myślałem, że jest Ojciec, i to nasz Ojciec, dla którego obowiązki ojcowskie nie istnieją, który wprost nienawidzi własnych dzieci, który tylko myśli o sposobie, jakby się pozbyć wszystkich, jakby zrucić (!) ten ciężar wychowania i opieki z siebie. Jest to potworne, ale niestety prawdziwe i pomyśl, że to wszystko pochodzi z próżniactwa, takiego strasznego, chłopskiego próżniactwa [...]1. A przecież ten portret ojca nie mógł być zupełnie prawdziwy. To prawda, że sprawom rodzinnym i parafialnym nie oddawał się bez reszty. Znajdował bowiem czas na czytanie gazet i czasopism. Kupował również książki, co w środowisku, w jakim żył, było ewenementem i przysparzało mu złośliwych docinków. O przyszłość swoich dzieci jednak się troszczył. To one raczej nie spełniały jego oczekiwań. Dotyczyło to szczególnie wykształcenia synów. Starszy o osiem lat od Władysława Franciszek miał z woli ojca zostać lekarzem. Na trzecim roku studiów medycznych Uniwersytetu Kijowskiego został relegowany z uczelni za działalność w ruchu socjalistycznym, by ostatecznie zostać prowincjonalnym farmaceutą, co rzecz jasna nie odpowiadało ojcowskim ambicjom. Młodszy, Władysław Stanisław, w szkole elementarnej uczył się nieźle, nic więc dziwnego, że rodzice zrezygnowali z wyższych ambicji i pragnęli mu zapewnić jedynie jakiś fach. Okazało się jednak, że i to nie było łatwe. Oddany do zakładu krawieckiego jako terminator ledwie zdobył uprawnienia czeladnicze, zrezygnował z doskonalenia się w tym zawodzie. W roku 1884 za udział w pracy konspiracyjnej zostaje wydalony z Warszawy. Rozpoczyna się w jego życiu okres zmagania się z losem. Marzy mu się kariera aktorska. Wstępuje więc w roku 1885 (pod pseudonimem Urbański) do wędrownej trupy teatralnej. O swej doli aktorskiej tak pisał do siostry Katarzyny: Uwierz mi, że teatr nie jest takim złem, jak go przedstawiają, a ma to dobre, że uczy żyć oszczędnie, trochę za oszczędnie, ale co robić. [...]. Teatr to właściwie moje pole; ma się rozumieć, że teraz muszę się zadowalać rolami drugo i trzeciorzędnymi [...]. Jeślibyś mogła jakie stare po Kostusiu spodnie (nota bene niepotrzebne) mi przysłać [...] to z wdzięcznością przyjmę.2 Rychło okazało się, że życie aktorskie nie jest sielanką. Musiał znosić wraz z głodującą trupą aktorską biedę i upokorzenia. Oburzały go praktyki kierownictwa nie płacącego gaży, intrygi i zawiść środowiska aktorskiego, niski poziom życia umysłowego ziemian i mieszczaństwa. Zdecydował się więc na powrót do rodziców. Skorzystał z protekcji ojca i podjął pracę na kolei. Tu pełnił funkcję robotnika drogowego, dozorującego kilkudziesięciometrowy odcinek plantu kolejowego. Na plancie pracował dwa i pół roku (z krótką przerwą w 1892 r., kiedy to ponownie próbował swego szczęścia na deskach scenicznych).

   Ten aktorsko-kolejarski los wzbogacony został o doświadczenia szczególnie osobliwe. Oto ktoś odkrył w nim zdolności medialne. Pewien adept modnej wówczas „wiedzy tajemnej”, niejaki Puszew, nakłonił Reymonta, aby powędrował z nim jako medium na organizowane przez niego seanse spirytystyczne. I ten życiowy epizod przyniósł mu rozczarowanie. Jednak podróże po Niemczech były dla niego niewątpliwie znaczącym doświadczeniem. Najprawdopodobniej w owym okresie dojrzewała w nim świadomość konieczności zajęcia się czymś naprawdę sensownym, odpowiadającym rzeczywistym jego zainteresowaniom i pragnieniom. Tą dziedziną była literatura.

   W latach 1881-1883 napisał cały szereg nowel, opowiadań i szkiców. Przychylne krytyki spowodowały, że w roku 1893 przybył do Warszawy, by tu realizować się jako pisarz.

   W Warszawie musiał liczyć wyłącznie na siebie. Nie chciał nikogo z rodziny prosić o pomoc materialną. Przez pierwsze lata jego pracy literackiej nadal wiernie towarzyszyć mu będzie bieda. O tych latach tak pisze B. Kocówna: Przyjechał mając majątku walizkę rękopisów, bieliznę zawiniętą w gazetę i maszynkę do papierosów oraz dług l8 i pół rubla (wśród l6 dłużników winien 3 ruble Borynie) zamieszkał przy ulicy Świętojańskiej, dzieląc pokój z murarzem, krawcem i szewcem. Jego „Buty piły wodę jak smoki”. Ubranie się tak prezentowało, że garson u Lourse'a wyprosił go z kawiarni (1894). Pisał w katedrze św. Jana, nie mając własnego spokojnego kąta.3

   Książkowy debiut (Pielgrzymka do Jasnej Góry) w roku 1895 również znacząco nie wpłynął na poprawę jego sytuacji materialnej. Jednak przychylna reakcja krytyki była świadectwem sukcesu pisarza. W ślad za nią pojawiają się następne pozycje. I tak w roku 1896 wychodzi Komediantka, a rok później Fermenty. W roku 1897 na rynku czytelniczym pojawia się również tom opowiadań pod tytułem Spotkania. Szczególnie bogaty dla twórczości Reymonta jest rok 1899, kiedy to wychodzi kolejny (po Komediantce i Fermentach) utwór o środowisku aktorskim oraz szkic powieściowy o tematyce chłopskiej Sprawiedliwie. W tymże roku ukazuje się również Ziemia obiecana. Powieść o gwałtownie rozwijającej się Łodzi okazała się niebywałym literackim sukcesem. Mimo to nie zmieniła ona sytuacji materialnej pisarza. W liście do siostry Kazimiery Reymont skarżył się: Cóż mi z tego, z tej głupiej sławy, z tych hymnów pochwalnych czy potępień z portretów, kiedy często gęsto nie mam na obiad, a jak teraz, nie mam wracać za co do kraju. A przecież nie hulam ani się bawię, ani nawet tak żyję, jak powinienem.4 Finansową niezależność uzyskuje pisarz dopiero jako ofiara wypadku na kolei.

   Reymont za poradą adwokata wniósł „akcyz” o odszkodowanie. Po zapłaceniu kosztów procesowych otrzymał pokaźną kwotę 33 500 rubli. Mógł wówczas pozwolić sobie na kosztowne leczenie i długotrwały pobyt za granicą. Wkrótce dokonuje również zakupu majątku Charłupia pod Sieradzem, a następnie w okolicach Wrześni w Wielkopolsce. Dopiero w rok po katastrofie, tj. w roku 1901, ponownie próbuje swoich sił jako literat. Napisał kilka drobnych rzeczy do „Tygodnika Ilustrowanego”, „Ilustracji Polskiej”, „Kuriera Warszawskiego” i „Chimery”. Wkrótce ponownie zdecydował powrócić do pisania rozpoczętych jeszcze przed katastrofą Chłopów. Praca nad tą powieścią zajmie mu szmat czasu – od 1902 roku do 1909. Równolegle z chłopską epopeją pisać będzie nowele zebrane później w cyklach: Z pamiętnika (1903), Na krawędzi (1907) i Burza (1908). Z utworów wydanych w tym czasie na szczególną uwagę zasługuje poetycki reportaż pisany pod wrażeniem rewolucyjnych wydarzeń 1905 roku zatytułowany Z konstytucyjnych dni.

   Właśnie Chłopi stają się jego dziełem życia. Powieść zyskała rozgłos światowy. Zachęciło to pisarza do dalszej pracy nad utworami o jeszcze większym rozmachu epickim. W latach 1914-1919 publikuje trylogię Rok 1794 (Ostatni sejm Rzeczypospolitej, Nil desperandum, Insurekcja). Wbrew intencjom pisarza utwór ten okazał się artystyczną porażką.

   Pomimo że do końca życia był literacko czynny, to jednakże nie udało się mu już stworzyć dzieła, które choć częściowo dorównywałoby Chłopom czy Ziemi obiecanej. Zapewne zadecydowało o tym odejście pisarza od tematyki wymagającej spojrzenia realisty i obserwatora.

   W roku 1924 spotkało go zaszczytne wyróżnienie. Oto bowiem jako drugi po Sienkiewiczu polski pisarz otrzymał literacką Nagrodę Nobla. W okresie tym stan zdrowia autora Chłopów szybko się pogarszał. W sierpniu 1925 roku w Wierzchosławicach Wincenty Witos zorganizował uroczystość będącą wyrazem hołdu polskiej wsi dla największego jej piewcy. Niestety, był to już ostatni wielki triumf Reymonta. Wkrótce po śmierci Żeromskiego, w dniu 5 grudnia 1925 roku odszedł kolejny wielki pisarz polskiej literatury.

 

 

Geneza utworu

 

   Historycy literatury zgodnie podkreślają, że powstanie Chłopów w okresie Młodej Polski nie było sprawą przypadku. Na genezę tego dzieła wpływ miały zarówno zmiany w strukturze i świadomości wsi polskiej, jak również ówczesne szczególne zainteresowanie chłopem wyrażone lapidarnie przez twórcę Wesela: Chłop potęgą jest i basta. Cała dotychczasowa twórczość Reymonta wydawała się wskazywać, że to właśnie autor Śmierci i Sprawiedliwie jest najbardziej predestynowany do podjęcia tego tematu. Motyw chłopski przewijał się bowiem w jego dziełach wielokrotnie. Pisarz występował w imieniu chłopów, utożsamiał się z przeżyciami ludu, niechętnie odnosił się do cywilizacji miejskiej, formułując zręby własnej filozofii natury.

   Umowę o dzieło, którym miała być tetralogia Chłopi, zawarł Reymont z redakcją „Tygodnika Ilustrowanego” jeszcze pod koniec 1897 roku. Kłopoty zdrowotne, a później wypadek kolejowy (13 lipca 1900) spowodowały, że pisanie powieści rozciągnęło się na dziesięć lat. Dzieło miało dwie redakcje zasadnicze. Pierwsza powstała jeszcze przed katastrofą. W liście do Lorentowicza pisał między innymi: Siedzę umyślnie w tej Wiśle, aby się zabrać do „Chłopów”. Byłem już bliski końca. Katastrofa mi przeszkodziła, a teraz przeglądam napisane rozdziały i drę niemiłosiernie-zupełnie; zaczynam na nowo. Zrozumiecie, co to za pewnego rodzaju męczeństwo podrzeć całą prawie książkę, nie skrzywić się i zabrać na nowo do jej napisania. Albo dojrzałem, albo zgłupiałem, że to robić muszę – ale muszę.5 Druga wersja opierała się na pierwszej, ale została kompletnie zmieniona. Powstawała w okresie 8 lat. Druk jej rozpoczęto w trzecim numerze „Tygodnika Ilustrowanego” w 1902 roku. Prenumeratorzy pisma wkrótce otrzymali wydanie książkowe pierwszego tomu (Jesień). Dwa lata później, tj. w roku 1904, wyszła pełna edycja dwu pierwszych tomów (Jesień, Zima). Wydawcy sugerowali Reymontowi, by kolejne dwa tomy ogłosił pod innym tytułem. Proponowano mu nawet korzystniejsze warunki finansowe. Ten jednak nie wyraził na to zgody. Trzeci tom (Wiosna) pojawił się w druku dopiero w 1906 roku, a ostatni (Lato) trzy lata później. Jak podaje zaprzyjaźniony z Reymontem Alfred Wysocki, pisarz pracował nad Chłopami w sposób niesłychanie zdyscyplinowany i planowy. Tak po latach notował wypowiedź autora: Widzicie, jak ja tu orzę. Od dziewiątej do pierwszej, a czasem i cale poobiedzie. Piszę trzecią część „Chłopów”. Szkic mam już gotowy [...] i pokazał mi zeszyt ceratowy, gęsto zapisany i poznaczony niebieskim ołówkiem. Próżniak jestem – mówił Reymont – więc sobie wydzielam na każdy dzień robotę i póty nie wychodzę, póki jej nie skończę. A po obiedzie idę do kawiarni i śmiech to mówić, ale na tych paryskich bulwarach widzę przed sobą moją kochaną wioskę i słyszę jak Antek rozmawia z Hanką albo z Jagusią...6

   Sam Reymont wspominał po latach:

   Odtąd przeżywałem wewnętrznie każdy rozdział, wydobywałem każdą scenę ze swej duszy. Nieraz wyczerpywało to moje siły doszczętnie. We Francji, gdzie wykończyłem część tej powieści, żona widząc mnie coraz bardziej miernego i bladego wezwała doświadczonego lekarza. – Pan musiał mieć atak epileptyczny? Skąd się to wzięło, co pan w ostatnich dniach porabiał? Trzy dni z rzędu tańczyłem na weselu! –Bo istotnie w ciągu tych trzech dni, pisząc „Chłopów”, wciąż byłem razem z nimi, całą swą istotą wraz z nimi na weselu, opisywałem w myślach, porwany ich pasją taneczną, oddawałem się jej z całym rozmachem, aż do ostatniego tchu.7

   Podwaliną pisarskiego przedsięwzięcia Reymonta było zamiłowanie do autentyku. Twórca przeszedł do historii literatury jako niedościgniony kronikarz wiejskiego obyczaju i kultury. Powieść stała się epopeją życia chłopskiego.

 

 

Chłopi jako powieść mitologizująca chłopską egzystencję

 

   Podczas lektury Chłopów zwraca szczególną uwagę rozmach epicki dzieła. Pierwsze, co uderza, to bogactwo motywów. Tworzą one wielopłaszczyznowy obraz wsi i życia chłopa. Jak słusznie pisze Maria Rzeuska: W strukturze czasu i przestrzeni w ujęciu człowieka i jego bytowania przebija tendencja artystyczna do zarysowania jak najrozleglejszego i jak najbardziej wyczerpującego obrazu chłopa, środowiska wiejskiego oraz związków, które ich łączą. Jako materiał literacki wciągnął autor wszystkie zdawałoby się motywy: cztery pory roku i związane z nimi prace na roli, przyrodę, obyczajowość, gospodarstwo, gromadę, rodzinę, jednostkę, stosunki towarzyskie, społeczne itd. – słowem zgromadził tego typu elementy artystyczne, z których powstaje zwykle okazała budowla epicka.8 Słusznie przy tym zwrócono uwagę, że utworowi brak perspektywy historyczno-geograficznej. Lipce to jakby skansen, wieś całkowicie odcięta od świata, jakby nieco zawieszona w próżni. Wieś egzystuje sama w sobie, poza historią i przestrzenią. Wprawdzie wiadomo, że Polska żyje w niedoli (Rocho ścigany jest przez carskich żandarmów za działalność patriotyczną), ale motyw ten nie stanowi istotnego składnika utworu, niezbyt ściśle wiąże się z pozostałymi, jego obecność nie ma przekonywającej motywacji artystycznej. Podobnie nieobecna jest również przestrzeń pozaepicka. Ze wsi wyjeżdża się tylko na jarmark do Tymowa, czasem, jak Mateusz, wykonuje się na innej wsi pracę, ale ta rzeczywistość to po trosze „zaświaty”. W ślad za tą przestrzenno-historyczną izolacją idzie pewna niedookreśloność czasu i miejsca wydarzeń. Wprawdzie badacze dzieła usiłowali z dużym przybliżeniem określić rok akcji i topografię Lipiec, ale były to ustalenia wysoce umowne. Zawsze można było postawić autorowi zarzut niekonsekwencji. Dlatego przekonywające okazały się sugestie prof. Kazimierza Wyki9, by na Chłopów patrzeć inaczej – jako na dzieło o tendencjach mitotwórczych, uniwersalistycznych, uogólniających problem egzystencji człowieka, w tym wypadku chłopa, w świecie przyrody. Reymont zamyślił tę powieść jako mitologizację chłopskiego bytowania. Chłopi stanowią syntezę wsi polskiej, jej problemów i spraw, ludzi – ich doznań i przeżyć. Wydarzenia, jakie są obiektem zainteresowania narratora, nie dotyczą jakiegoś konkretnego roku (a ściśle dziesięciu miesięcy) i dających się topograficznie określić Lipiec, ale każdego roku możliwego w ramach wykreowanej rzeczywistości. Świat chłopów to świat mitu – wieczne t e r a z   i   w s z ę d z i e. Sprawą najistotniejszą dla Chłopów jest według K. Wyki ów problem mitycznego koła nawrotów czasu i przyrody. W tym świecie mitu, którego cząstką jest człowiek, trwa nieustanny porządek natury – kolejne nawroty narodzin i śmierci.

 

 

Narrator

 

   Zgodnie z zamiarem epickiej mitologizacji bytu polskiego chłopa Reymont kształtuje narratora. Nie przynależy on do świata przedstawionego (nie jest jednym z bohaterów i nie bierze udziału w wydarzeniach), jest niewidoczny dla odbiorcy. K. Wyka w cytowanej pracy wyróżnił trzech narratorów: 1) stylizatora młodopolskiego, 2) wsiowego gadułę,                    3) realistycznego obserwatora. Częstotliwość, z jaką pojawiają się owi narratorzy w utworze, układa się następująco: najczęściej relacjonuje „wsiowy gaduła”, następnie „stylizator młodopolski” o poetycko-inteligenckiej proweniencji i wreszcie (najrzadziej) – „realistyczny obserwator”.

   Korzystając z cennych spostrzeżeń K. Wyki, przyjmuje się, że narratorem Chłopów jest jedna osoba wchodząca w trzy wymienione przez badacza role.

   Niewiele jest jednak fragmentów w tekście, w których funkcje te miałyby jednoznaczny charakter. Najczęściej realizowane są one łącznie. Przybierają postać określonych form podawczych z nasileniem cech wypowiedzi właściwych poszczególnych narratorom. Każda z tych form podawczo-stylistycznych odwołuje się do innej tradycji w obrębie prozy polskiej. Wsiowy gaduła – do tradycji najdawniejszej, mianowicie do tradycji gawędy, ale z jej lokalizacją w całkowicie nowym dla gawędy środowisku: wieś i chłop. Łącznie z wynikającą stąd odmianą języka na gwarę. Realistyczny obserwator odwołuje się do zasobów prozy polskiej, głównie okresu pozytywizmu [...] dlatego sienkiewiczowski jest powrót lipeckich chlopów.10 Z kolei wprowadzenie „stylizatora młodopolskiego” uruchamia pewne zasadnicze i generalne obroty zegara epickiego, bez których „Chłopi” stanowiliby tylko sumę wiejskich opowiadań twórcy.11 Innymi słowy jest to stylistyczny wyraz związków pisarza z epoką.

   Najczęściej jednak: Wsiowy gaduła uruchamia przede wszystkim tok fabularny dzieła, ale bywa też, że uczestniczy w jego rytmie obyczajowo-obrzędowo-liturgicznym. Stylizator młodopolski uruchamia przede wszystkim w obrębie rytmu prac ludzkich sprzęgniętych z przyrodą te obroty zegara epickiego, które dotyczą samej przyrody. Ale uczestniczy on również w toku egzystencjalnym życia i śmierci. Na koniec obserwator realistyczny wszędzie po trochu zaznaczył swą obecność, głównie w toku fabularnym, ale nigdzie w sposób przeważający.12

   Narrator Chłopów to opowiadacz głęboko wrośnięty w środowisko wiejskie, żywo zaangażowany w jego sprawy, potrafiący wnikać w myśli i odczucia swoich bohaterów. Pojawia się w różnych funkcjach, które spaja jednolitość stylizacji gwarowej.

   W utworze łatwo rozpoznać i wyodrębnić różne rodzaje konwencji stylistycznych właściwych dla literatury realistycznej, symbolicznej i naturalistycznej.

 

 

W kręgu chłopskich bohaterów

 

   Bogactwo postaci, trafność i subtelność ich psychologicznego rysunku należy do podstawowych walorów utworu. W powieści poznajemy tłum ludzi, a w tłumie jednostki, na różnych stojące planach, wszystkie wykończone lub naszkicowane stosownie do potrzeby, wszystkie [...] dobrze znajome, niektóre niezapomniane [...] Nie wiadomo, kto tu jest „bohaterem”: czy Maciej Boryna, czy syn jego Antek? czy żona tego ostatniego Hanka? czy macocha i „kochanica” Jagna? A z jaką trafną miarą na swych planach perspektywicznych i użytkowych postawione są postacie niby drugorzędne: Mateusz Gołąb, Kuba, proboszcz, kowal, Rocho, Szymek, Dominikowa, Jagustynka – i kto ich tam zliczy!.13 Łącznie w Chłopach pojawia się około dziewięćdziesięciu postaci. W poszczególnych częściach zmieniają się osoby prowadzące poszczególne wątki. W tomie pierwszym (Jesieni) postacią wiodącą jest bezsprzecznie Maciej Boryna. Wydarzenia koncentrują się wokół jego zamysłu o małżeństwie uwieńczonego weselem. Na tym tle Reymont zaprezentował Antka i Hankę oraz tragedię parobka Kuby Sochy. W kolejnym tomie (Zimie) zdecydowanie maleje rola starego Boryny. Na plan pierwszy wyeksponowany zostaje wątek miłosny Antka i jego macochy Jagny. To oni stają się głównymi postaciami tej części powieści. W tym tomie coraz wyraźniej zaznacza się sylwetka żony Antka, Hanki. Maciej Boryna staje się znaczącym bohaterem dwu epizodów: osobistego, kiedy to usiłuje podpalić bróg, i społecznego, gdy w sporze o las staje na czele gromady.

   W Wiośnie główną postacią staje się Hanka. Stary Boryna leży chory, a Antek przebywa w więzieniu. Żyją jakby poza planem wiejskiej społeczności. Maleje również rola Jagny. Istotnym wątkiem dla życia lipeckiej zbiorowości staje się walka z niemieckimi kolonistami.

   W ostatniej części (Lecie) nie sposób wskazać postaci jednoznacznie prowadzących akcję. Można tak traktować Antka zmagającego się ze swą miłością, Hankę walczącą o uczucie męża i wreszcie Jagusię przeżywającą swą romantyczną miłość do Jasia organistów, surowo ukaraną przez gromadę.

   Ponadto w utworze bardzo mocno zaznaczają swoją obecność takie postaci, jak: Jagustynka, Ambroży, Dominikowa, Mateusz, Szymek, kowal, wójt i inni. W poszczególnych wątkach ich rola zmienia się.

   W Chłopach mamy do czynienia z panoramicznym obrazem środowiska, z próbą całościowego ujmowania jego losów. Temu panoramicznemu postrzeganiu służy również wprowadzanie wątków otwartych, opartych na niedopowiedzeniach. I tak np. narrator nie wyjaśnia, dlaczego Antek ożenił się z biedną Hanką Bylicówną, w jakich okolicznościach Boryna zatrudnił Kubę jako parobka. Równie wiele znaków zapytania dotyczy przyszłości. Nie wiadomo, jak zakończy się sprawa Antka sądzonego za zabicie borowego, co tak naprawdę stanie się z Jagną i jej matką Paczesiową, jak ułożą się losy księżyka Jasia itd. Taki sposób komponowania wątków powieściowych był u Reymonta zabiegiem celowym i przemyślanym. Umożliwiał stadne postrzeganie społeczności wiejskiej. Losy postaci dziać się będą dalej. Pojawiać się będą kolejne lata, w których będą się rodzić ludzie, będą przeżywać swoje dramaty, miłości, nienawiści, nadzieje, niepowodzenia itd. Bohaterem nie jest tu bowiem człowiek w swym przemijającym losie, ale gromada. Ona zawsze będzie trwać.

 

Zbiorowość jako bohater

 

   Na pierwszym planie powieści znajduje się więc zbiorowość, jej życie, obyczaje, praca, normy moralne, świadomość społeczna i narodowa. Zbiorowość staje się często bohaterem prezentowanym bezpośrednio-jako gromada niezróżnicowana osobowo. Mówi się o niej „naród”, „młodź”, „lud”. Gromada występuje jako społeczność religijna podczas nabożeństw w kościele, podczas zbiorowych zabaw czy pracy, w scenie wymarszu na las, wygnania Jagny ze wsi. Wyznacznikiem określającym zbiorowy charakter podmiotu jest swoisty bezosobowy dialog, będący sumowaniem indywidualnie wyrażanych stwierdzeń, ale stanowiący wyraz zbiorowej świadomości. Z takim dialogiem mamy do czynienia w czasie weselnego przyjęcia:

   – Wydadzili się, no, no! – dziwili się ludzie.

   – Jakże z tysiąc złotych kosztuje wesele...

   – Opłaciło się niezgorzej, bo to nie zapisał sześciu morgów!

   – Za tę dziecińską krzywdę balują.

   – A Jagna siedzi jak ten mruk.

   – Maciej za to ślepiami świeci kiej ten żbik!

   – Kiej to próchno, moiściewy, kiej próchno!.14

   Przedłużeniem tej zbiorowej opinii będzie późniejsza dysputa o szczęśliwym losie Jagusi:

   Wzdychały żałośnie i raz po raz któraś z nich rzekła:

   – Mój Boże, że to Pan Jezus daje takim, co i nie zasłużyły!

   – Umiały sobie pomagać, umiały!

   – Juści, zawżdy ten dostanie, któren naprzeciw wyjdzie.

   – Czemu to wasza Ulisia nie wyszła?

   – Bo się Boga boja i w poczciwości żyje.

   – I drugie też bez to samo.

   – A inszej to naród nie przepuści, niech choć ten razik spotkają ją po nocy z jakim chłopakiem, a już we świat na ozorach poniesą.

   – Taka to ma szczęście...

   – Bo wstydu nie ma.

   Zbiorowość nie jest u autora Chłopów jedynie tłem dla wyodrębnionych indywidualnie postaci, ale stanowi trwały układ odniesienia określający sytuację poszczególnych bohaterów w życiu wsi, jak również ich opinie i odczucia emocjonalne. Dzieje się tak nawet wówczas, kiedy bohaterowie buntują się przeciw tej zbiorowości.

   Poczucie więzi z gromadą i poczucie osobowej odrębności – to obszar, w którym rozgrywa się życie duchowe Reymontowskich bohaterów. Nie zawsze bowiem gromada jest jednością. Owszem, bywają momenty, kiedy cała wieś tworzy zwartą całość, np. podczas wyprawy na las, a nawet w czasie wypędzania Jagusi, ale częściej uzewnętrzniają się czynniki dezintegrujące. Takim podstawowym czynnikiem jest stopień zamożności i zróżnicowanie majątkowe. W Lipcach żyją bogacze i wyrobnicy, ich los układa się różnie. Rzutuje to bezpośrednio na stosunki międzyludzkie i pozycję poszczególnych bohaterów w gromadzie. Często przybierają one postać różnorodnych konfliktów: rodzice – dzieci, konflikty pokoleniowe, sąsiedzkie, między dworem a wsią, między nacjami itp.

   Gromadę jako siłę wrogą postrzega nie tylko Antek „wypominany” przez księdza z ambony za cudzołóstwo, ale i Jagustynka jawnie nienawidząca otoczenia. Jednak to z jej ust padają znamienne słowa wskazujące na niemożność życia poza gromadą: ...

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jakub791.xlx.pl